Losy potyczki czechowiczan z miejscowym ROW-em zmieniały się na przestrzeni sobotniego spotkania. Gdy goście w 30. minucie zdobyli zaliczkę – z narożnika „16” w pobliże bramki wbiegł Jakub Raszka i pokonał golkipera rywali – nastąpiła w minucie 39. riposta rybnickiej drużyny. Serię rzutów rożnych zwieńczył wreszcie w zamieszaniu celnym strzałem Łukasz Krakowczyk. Z kolei na trafienie ROW-u w 47. minucie, zanotowane w bliźniaczy sposób, co nieco ponad kwadrans wcześniej Raszka, odpowiedź znaleźli podopieczni Wojciecha Białka. I to błyskawicznie, bo w 49. minucie. Raszka dobrze podał do Pawła Kozioła, który wyłożył futbolówkę przed bramkę do Kamila Szarego, a ten dopełnił formalności.

Po tej wymianie ciosów obie ekipy mogły myśleć o przechyleniu szali na swoją korzyść. Ale dążenia na większą skalę podjęli w tej materii piłkarze z Czechowic-Dziedzic. – O ile wcześniej oddawaliśmy raczej posiadanie piłki rybniczanom, a mecz układał się różnie, tak w ostatnich dwóch kwadransach przejęliśmy inicjatywę momentami całkowicie – zaznacza szkoleniowiec MRKS-u. Tu przywołać należy doskonałe okazje strzeleckie, aby zwycięskiego gola strzelić. Próby Filipa Gajdy bronił golkiper ROW-u, dokładności zabrakło w finalizacji Raszce...
 


W 86. minucie przyjezdni otrzymali ostrzeżenie, bo uderzenie z dystansu przyszło bronić Miłoszowi Szczyrbie. W doliczonym czasie rywalizacji z okolic 30. metra na strzał zdecydował się Olaf Sobik, piłka odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała w siatce, co było również zaskoczeniem z racji wcześniejszych meczów, w których to MRKS w końcówkach odmieniał losy spotkań. – Najbardziej boli właśnie to, że byliśmy na dobrej drodze, aby nawet tu wygrać – dopowiada Białek.

Dla MRKS-u to 2. porażka z rzędu, wcześniejsza miała miejsce przed tygodniem w Ornontowicach. A gdy dodamy do tego fakt zakończenia pucharowej przygody, to klarownie kształtuje się obraz niższych lotów czechowiczan. – Nie ma co ukrywać, że za nami nieudany tydzień. Teraz wyjazd do Turzy Śląskiej, gdzie będziemy chcieli odzyskać to, co nieszczęśliwie straciliśmy – kończy trener czechowickiego IV-ligowca.