Podopieczni Szymona Waligóry bardzo dobrze weszli w mecz. Po kwadransie stworzyli pierwszą dogodną sytuację. W sytuacji sam na sam z bramkarzem miejscowych znalazł się Maciej Felsch, ale jego strzał został obroniony. 5. minut później zawodnicy z Czańca znowu zagrozili bramce Polonii po akcji bliźniaczo podobnej do poprzedniej. Podanie za linię obrony od Andriya Apanchuka otrzymał Felsch, ale tym razem jego uderzenie minęło bramkę miejscowych. Po tych sytuacjach stworzonych przez przyjezdnych gra się wyrównała, obie drużyny walczyły w środku pola i wiadomym stało się, że mecz wygra ta drużyna, która pierwsza zdobędzie gola.
 


Początek drugiej odsłony przyniósł znakomitą sytuację dla gości. Przed szansą na zdobycie gola stanął Filip Handy, ale jego strzał z 5. metrów po dośrodkowaniu z bocznego sektora boiska zatrzymał się na poprzeczce. Po tej sytuacji gra znowu przeniosła się do środka pola, obie drużyny dążyły do zdobycia gola, ale z ich ofensywnych prób nic nie wynikało. Aż do 75. minuty. Rafał Hałat wprowadzony na plac gry nieco wcześniej strzelał z 16. metrów, ale jego próbę na słupek sparował bramkarz Polonii. Gospodarze odpowiedzieli w 86. minucie. Dośrodkowanie z bocznego sektora trafiło do zawodnika gospodarzy, jego pierwszą próbę zatrzymali stoperzy LKS-u, ale dobitce zapobiec nie mogli.

Dzięki zwycięstwu Polonia Łaziska Górne przewodzi stawce IV ligi śląskiej. A futboliści z Czańca bezsprzecznie mają czego żałować. - Zagraliśmy bardzo dobry mecz, najlepszy w tym sezonie. Najgorszy jest wynik, bo remis byłby sprawiedliwym rozstrzygnięciem. Stworzyliśmy sobie wyjątkowo dużo sytuacji - podsumował trener Waligóra.