Historyczny wyczyn stał się bowiem udziałem Jana Habdasa. Młody skoczek LKS Klimczok Bystra już w pierwszej punktowanej pokazał się ze świetnej strony, a 129 m dało mu na półmetku znakomite 14. miejsce. Już wówczas wiadomym było, że 19-latek będzie świętował premierowe łupy w Pucharze Świata w swojej karierze. W finale zmagań osiągnął 123 m i choć spadł w klasyfikacji na 21. pozycję to mógł spod Tatr wyjeżdżać zadowolony i pełen optymizmu na dalszą część debiutanckiego sezonu w elicie.
 


W cieniu występu reprezentanta klubu z Bystrej punkty zgarnęli podopieczni WSS Wisła w Wiśle – Aleksander Zniszczoł lądował w obu seriach daleko – 125 m i 129 m, ale łączna nota wystarczyła do zajęcia 27. lokaty. Czołową „30” zamknął Paweł Wąsek, którego skoki na 118 m i 114 m imponujące bynajmniej nie były. Do grona punktującego nie zdołałby się zresztą zakwalifikować, gdyby nie wpadka... Piotra Żyły. Rutyniarz, prezentujący się w obecnym sezonie bardzo solidnie i stabilnie, nie sprostał warunkom pogodowym, a 111,5 m zakończyło udział „Wewióra” na rozczarowującym 39. miejscu.

Skoro mowa o Polakach, a w odniesieniu również do powyżej zamieszczonego tytułu, na Wielkiej Krokwi zanosiło się na spektakularny triumf Dawida Kubackiego. 137,5 m wystarczyło do w miarę komfortowego prowadzenia w konkursie przed jego finałem i zrozumiałej euforii polskich fanów. W kluczowym momencie błysnął jednak Halvor Egner Granerud, który „odpalił” aż 141 m. I to właśnie będący w wysokiej formie Norweg o niemal dokładnie „oczko” zdystansował lidera biało-czerwonych. Ten był mimo 2. lokaty nieco zawiedziony, wszak 124 m to pokłosie przede wszystkim zmiennej aury i walki z wiatrem. Dodajmy, że podium uzupełnił dziś Stefan Kraft z Austrii, zaś z perspektywy 7. pozycji ciekawą rywalizację zakończył Kamil Stoch (126,5 m i 124 m).