- To chyba każdy trener przyzna, że Łękawica nie jest przyjaznym terenem dla przeciwników. Ponadto Orzeł ma w swoich szeregach sporo jakości. Dobrze jednak wyglądaliśmy w tym meczu i zdobyliśmy cenne trzy punkty - zauważa Mateusz Wrana, szkoleniowiec landeczan.

 

Gospodarze już w 1. minucie Spójnię, kiedy to bramkarz tych drugich musiał interweniować po uderzeniu głową. Z każdą minutą rosła jednak przewaga landeczan. Do momentu strzelonego pierwszego gola szanse na otwarcie rezultatu miał Miłosz Misala oraz Wiktor Piejak, a po interwencji defensora Orła piłka obiła się o poprzeczkę. W 19. minucie Spójnia wyszła jednak na prowadzenie. Piejak zakończył sytuację sam na sam strzałem w tzw. długi róg. To trafienie sprawiło, że kolejne minuty premierowej odsłony przebiegły bez większych "fajerwerków". 

 

Duże znaczenie dla losów spotkania miała czerwona kartka ujrzana przez zawodnika Orła w początkowej fazie drugiej połowy. Spójnia z zimną krwią wykorzystała grę w przewadze. W 65. minucie Koki Togitani wygrał pojedynek jeden na jeden z obrońcą Orła i umieścił piłkę w siatce, natomiast w końcówce skutecznością popisał się rezerwowy, Kamil Hutyra, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Wpierw na 5. metrze zamknął dogranie od Togitaniego, a następnie zachował zimną krew w sytuacji sam na sam.