Zawodnicy beskidzkiego IV-ligowca jak co roku od przeszło dekady szlifują formę przed rundą jesienną w nadmorskiej miejscowości. Sparingowy pojedynek z rywalem na co dzień grającym na tym samym poziomie rozgrywkowym był wartościowym sprawdzianem dla podopiecznych Szymona Waligóry. - W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze w defensywie, troszkę słabiej w ofensywie Premierowe 45. minut tego meczu określam jako "inwestycję w przyszłość", zagrali w niej wszyscy zawodnicy z drugiej drużyny, którzy pojechali na obóz. - oznajmia trener LKS-u, który mógł być jednak w przerwie ze swoich zawodników bardziej zadowolony - wyższość bramkarza drużyny z Ustki w sytuacjach sam na sam musieli bowiem uznać zarówno Waldemar Wolf, jak i Sebastian Wiśniowski.

 

 

W drugiej połowie na murawę wybiegli już etatowi zawodnicy "jedynki" i różnicę można było odczuć w pierwszej akcji po przerwie. Na połowie przeciwnika piłkę odzyskał Ilya Nazdryn-Platnitski, ta po odbiorze odbiła się od murawy tak, że Białorusin mógł soczyście uderzyć z woleja i nie dać szans bramkarzowi. Tak też się stało. Po 20. minutach było już 3:0 - najpierw gola po dograniu Rafała Hałata wzdłuż bramkz 5. metrów zdobył Andriy Apanchuk, a po bliźniaczej akcji z 66. minuty kolejnego gola dla swojej drużyny dołożył Patryk Świniański.

 

- Druga połowa odbywała się zdecydowanie pod nasze dyktando. Wynik, który osiągnęliśmy to najniższy wymiar kary dla rywala. Cieszy przede wszystkim fakt, że mamy do dyspozycji silną kadrę od kilku rund i możemy w fajnym miejscu doskonalić naszą grę - cieszył się po spotkaniu Waligóra. Jego podopieczni do końca towarzyskiego meczu zdobyli jeszcze 2 bramki. Obie padły za sprawą futbolistów z Ukrainy - A. Apanchuk skompletował dublet w 77. minucie, a na 2. minuty przed końcem wynik na 5:0 ustalił po asyście Filipa Handego - Oleksandr Apanchuk.