Wyjazdowa batalia nie od razu przybrała obrót spraw korzystny dla czechowiczan. W 8. minucie defensorom MRKS-u zabrakło właściwego krycia, aby przerwać akcję Odry. Piłka trafiła ostatecznie pod nogi Piotra Grobera, który wepchnął ją do siatki. Po szybkim ciosie przyjezdni zareagowali o tyle prawidłowo, że nie rzucili się natychmiast do szaleńczych ataków, a tym samym uniknęli kolejnego zagrożenia w pobliżu własnej bramki. Okazję, by natomiast wyrównać mieli jedną, ale zmarnował ją w momencie egzekucji Bartłomiej Ślosarczyk.

Sporo działo się na wstępie drugiej połowy, gdy czechowicki IV-ligowiec znalazł się na prawdziwej huśtawce nastrojów. Kontuzja z kontynuowania gry wykluczyła bramkarza Patryka Riabowskiego, ale równocześnie goście... wyrównali. W 47. minucie na indywidualny rajd zdecydował się Konrad Bukowczan, który uderzenie z lewej nogi ulokował bez możliwości riposty golkipera lidera rozgrywek. Remisowy stan nie zmienił się już do zakończenia meczu przez arbitra. Swoje szanse mieli wodzisławianie, przynajmniej jedną wyborną stworzył też MRKS – Filip Gajda dokładnie dośrodkował ze stałego fragmentu, a wyskakujący najwyżej do futbolówki Szymon Kubica skierował ją wprost w poprzeczkę.

– Jestem przekonany, że z tak trudnego terenu niejedna drużyna wyjedzie w tym sezonie z niczym. My zdołaliśmy zremisować, przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet osiągnąć coś więcej. Wierzę, że to początek fajnych efektów naszej pracy – zaznaczył po spotkaniu Jarosław Kupis, szkoleniowiec MRKS-u.