Piłkarze prowadzeni przez Szymona Waligórę zremisowali... 6. mecz z rzędu. I choć wczoraj zmierzyli się z rywalem z czołówki tabeli, to delikatny niedosyt drużyna odczuwać może. - Myślę, że był to dobry mecz dla oka postronnego kibica. Nie można było narzekać na nudę, bo dzięki dobremu tempu i niezłej intensywności cały czas coś się działo pod obiema bramkami. Mieliśmy świadomość, że zespół z Turzy Śląskiej to dobry zespół, czołówka tej ligi, mający indywidualności, które w pojedynczych meczach robią różnicę. Wiedzieliśmy, że przeciwnik największe atuty ma w bocznych sektorach i uważam, że nieźle udało nam się zamknąć te przestrzenie, nie dając rozwijać skrzydeł Unii - podkreśla Waligóra.

 

Zespół z Czańca w 7. minucie objął prowadzenie po sprytnym uderzeniu Macieja Felscha. Radość miejscowych futbolistów oraz kibiców długo nie trwała, wszak niebawem Unia doprowadziła do wyrównania. Więcej goli w Czańcu nie padło. - Podsumowując, z gry mojego zespołu jestem zadowolony, bo dużymi fragmentami meczu potrafiliśmy grać na swoich warunkach, a w trudniejszych momentach ciężko nas było złamać - zauważa szkoleniowiec LKS-u, który zajmuje obecnie 10. miejsce w tabeli IV ligi śląskiej.