- Ten mecz był najbardziej emocjonującym od kiedy jestem w Drogomyślu - zaznacza na wstępie trener Błyskawicy, Krystian Papatanasiu, który po meczu nie ukrywał zadowolenia z postawy swoich podopiecznych, ale miał zastrzeżenia, co do pracy arbitra. - Niestety, praca sędziów wołała o pomstę do nieba. Nie chcę tutaj więcej mówić o ich postawie. Skwituje to tym, że przeprosili mnie oni za pierwszą straconej bramce, że jej nie powinno być. Tylko co z tego, skoro oni będą sędziować, a nasz już nie będzie w IV lidze. Zawodnicy natomiast zagrali jeden z najlepszych meczów w tym sezonie - dodaje popularny "Papa". 

 

I istotnie, pierwsza bramka dla Gwarka padła w dość kontrowersyjnych okolicznościach. Wątpliwy rzut rożny, następnie w ataku gospodarze faulowali Dawida Wałaskiego, a całość dopełnił pech, a mianowicie samobójcze trafienie Mariusza Saltariusa. Do przerwy natomiast Gwarek prowadził 2:0, gdy napastnik gospodarzy wykorzystał sytuację sam na sam po prostej stracie w defensywie Błyskawicy. Drogomyślanie mieli jednak swoje okazje, aby odmienić losy meczu. Najlepsze z nich miał Daniel Krzempek oraz Bartłomiej Szołtys. 

 

W 70. minucie drogomyślanie w końcu dopięli swego i pokusili się o trafienie kontaktowe. Po wrzutce Marcina Jasińskiego niefortunnie interweniował obrońca Gwarka. Gospodarze jednak na więcej nie pozwolili i Błyskawica straciła już nawet matematyczne szanse na ligowy byt.