
Oszczędne derby
Jedna bramka rozstrzygnęła losy derbowej potyczki na szczeblu IV ligi. Kuźnia pokonała dziś ekipę rezerw Podbeskidzia.
- Zagraliśmy dobry mecz, który mieliśmy pod kontrolą. Rezerwy Podbeskidzia nastawiły się na grę z kontrataku, czego się spodziewaliśmy, ale przez to w spotkaniu nie było sporo sytuacji strzeleckich - mówi Karol Sieński, szkoleniowiec Kuźni.
Pierwsza część nie zostanie zapamiętana na długo. Obie ekipy były oszczędne w ofensywnych zapędach, przez to okazji bramkowych praktycznie nie było, a tych z gatunku stuprocentowych - w ogóle. Pojedyncze strzały ustronian nie były w stanie zaskoczyć defensywy bielszczan, z kolei Górale skupili się głównie na koncentracji w szeregach obronnych. Nieco inny obraz miała druga część.
Na placu boju widzieliśmy więcej odważnej gry z obu stron. To mogło zaowocować bramką Krzysztofa Twardosza w 58. minucie. Zawodnik "dwójki" nie wykorzystał jednak dobrej okazji. To zemściło się 120 sekund później. Kuźnia wyszła na prowadzenie po odbiorze piłki w środkowej strefie boiska, zgraniu na wolne pole do Samuela Addo, który całość sfinalizował bramką. Kuźnia po tym zdarzeniu mogła pójść za ciosem. Okazje ku temu mieli Jakub Rawski oraz Jakub Waliczek po strzale głową. Ostatecznie jedna bramka przesądziła o losach tego meczu.
- Jesteśmy źli po tym meczu. Do straconej bramki wyglądaliśmy nieźle. Nie pozwalaliśmy rywalowi na wiele. Mogliśmy wywieźć jakiś punkt z Ustronia, bo Kuźnia niczym nas nie zaskoczyła - ocenia natomiast Tomasz Górkiewicz, szkoleniowiec rezerw Podbeskidzia.