- Szkoda niewykorzystanych sytuacji w tym spotkaniu. W pierwszej połowie nie wyszliśmy na boisku, lecz po zmianie stron postawa moich zawodników podniosła mnie na duchu - przyznaje w rozmowie z naszym portalem trener Błyskawicy, Krystian Papatanasiu.

 

 

Pierwsze 3 kwadranse bezapelacyjnie należały do ekipy z Czańca, która bardzo dobrze operowała piłką i potrafiła zagrozić "świątyni" beniaminka. W 11. minucie LKS winien był prowadzić. Sędzia odgwizdał rzut karny za zagranie ręką przez Dawida Wałaskiego, lecz intencje Oleksandra Apanchuka świetnie wyczuł bramkarz Błyskawicy, Patryk Zapała. Kilka chwil później golkiper nie był już w stanie pomóc swojej drużynie. W 30. minucie Rafał Hałat popisał się trafieniem przedniej urody. 

 

Jak się później okazało, było to jedyne trafienie w tym meczu. Po zmianie stron Błyskawica próbowała przynajmniej doprowadzić do remisu i miała ku temu okazje. Poprzeczka zatrzymała zarówno Krzysztofa Koczura, jak i Alana Pastuszaka. Szczęścia nie miał także Mateusz Wowra i LKS Czaniec wrócił na zwycięski szlak.