To gospodarze w sobotnie popołudnie niepodzielnie na murawie dzielili i rządzili. By nie być gołosłownym w tej ocenie należy przywołać nie tylko sam „suchy” wynik – ten wybrzmiał wraz z końcowym gwizdkiem w stosunku 5:1 dla Spójni – bo i okazji landeczanie wypracowali sobie na przestrzeni całego meczu sporo. – Widać było determinację w poczynaniach przeciwnika, który bardzo chciał wygrać przy dotychczasowych wynikach poniżej oczekiwań. Nasze błędy, a tych popełnialiśmy sporo, było bezwzględnie wykorzystywane – zauważa we wspomnianym kontekście Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec Błyskawicy.

Co ciekawe, beniaminek w 10. minucie mógł wyjść na prowadzenie. Po dograniu Krzysztofa Koczura w bramkę nie trafił jednak z bliska Mateusz Bawoł. Jeszcze przed upływem 2 kwadransów poważnie zaatakowała Spójnia. W 27. minucie Daniel Sobas w kluczowym momencie źle dograł piłkę, zaś kilkanaście sekund później Mykhailo Lavruk idealnie obsłużył Wojciecha Pisarka, który zaliczył fatalne „pudło”, kierując futbolówkę z najbliższej odległości w poprzeczkę. Kolejny „dwupak” okazji strzeleckich miejscowych to mijający cel strzał głową Mateusza Wrany oraz uderzenie Karola Lewandowskiego, które Bartłomiej Oleksy sparował. I dopiero w 43. minucie defensywa beniaminka skapitulowała. Po kornerze Sobasa nieszczęśliwie „swojaka” na koncie zapisał Marcin Wysiński.
 


Po zmianie stron w obrazie gry nie drgnęło w zasadzie nic, bo to ekipa z Landeka przeważała, choć jednocześnie skutecznością nie zachwycała. W 48. minucie „oko w oko” z golkiperem Błyskawicy po samotnym rajdzie od połowy boiska stanął Lewandowski, lecz starcie to przegrał. Z kolei w 53. minucie lobować Oleksego usiłował Sobas i o ile sztuka ta się powiodła, to próba minęła również „świątynię”. W 57. minucie wątpliwości już żadnych nie było – Lewandowski dograł do Szymona Kusia, który podwyższył zaliczkę landeczan. Rumieńców mecz nabrał, gdy w 60. minucie w następstwie rzutu z autu Mateusz Wowra zaskoczył bramkarza Spójni.

Drogomyślanie uwierzyli, że stać ich będzie na odmianę losów potyczki, a za nazbyt odważną grę ponieśli dotkliwą karę. Ostatni kwadrans rywalizacji to trafienia dokumentujące wyższość podopiecznych Krystiana Odrobińskiego, odnotowane w krótkim odstępie czasu – Sobasa z woleja po asyście Pisarka (75. minuta), Bartosza Rutkowskiego „z wapna” po przewinieniu na Pisarku (77. minuta) oraz Wrany, gdy Rutkowski ponowił dośrodkowanie z rzutu rożnego w minucie 80. Honor przyjezdni próbowali ratować. W 88. minucie najpierw Oskar Wybrańczyk doskonale sparował strzał Dominika Szczęcha z rzutu wolnego, a także dobitkę Alana Pastuszaka.