W poprzedniej kolejce ekipa z Czańca wydostała się z remisowego rytmu pewnie ogrywając 3:0 Unię Książenice na jej terenie. Wynik ten można było uznać za zwiastun rosnącej formy drużyny trenera Szymona Waligóry. A zasadności tej tezy dowiódł mecz z minionej soboty. W Czańcu po zaciętym spotkaniu poległ 1:2 w derbach czechowicki MRKS, choć wtórnego podziału zdobyczy gospodarze uniknęli rzutem wolnym i golem Damiana Oczki dopiero w 90. minucie gry.

W szeregach LKS-u bardziej od euforii daje się wyczuć nastrój optymizmu, że zwycięskie potyczki przełożą się w nową serię. – Taki jest nasz cel. Pozostajemy niepokonani u siebie i mamy nadzieję, że będziemy w końcowej fazie rundy jesiennej wygrywać częściej – nadmienia trener czanieckiego IV-ligowca, który zameldował się wobec zgarnięcia pełnej puli w górnej części tabeli. – Na niej się w tym momencie nie skupiamy. Wszystko pozostaje wciąż otwarte, a w tabeli jest tak ciasno, że każdy punkt może mieć znaczenie – dopowiada Waligóra.

Jeśli po nadchodzącym weekendzie LKS Czaniec nie zboczy ze zwycięskiego kursu, będzie to równoznaczne z dyspozycją istotnie godną przyklaśnięcia. Konfrontacja z liderującą stawce „dwójką” GKS-u Tychy to wyborna szansa, aby dystans do „szpicy” ligowej jeszcze zmniejszyć.