Brakuje nam doświadczenia, i dlatego przegrywamy takie mecze. Sama fizyczność to za mało, szczególnie w IV lidze, gdzie te drużyny są dobrze przygotowane pod tym kątem – powiedział po ostatnim gwizdku arbitra trener rezerw Podbeskidzia, Dariusz Kołodziej. 

 

 

Pierwsza połowa wyglądała nieźle w wykonaniu bielszczan. To oni dłużej operowali piłką i wykazywali większe walory piłkarskie. "Konkrety" były jednak po stronie gospodarzy, którzy w tym meczu bardzo dobrze rozczytali młodzież Podbeskidzia. W 29. minucie ekipa z Książenic objęła prowadzenie za sprawą trafienia Kamila Kosteckiego, który świetnie sfinalizował kontratak swojej drużyny.

 

W drugą część meczu rezerwy Podbeskidzia weszli w sposób najlepszy z możliwych. Do remisu w 49. minucie doprowadził Konrad Sieracki, pewnie lokując piłkę po wycofanym podaniu. Wydawało się, iż Górale pójdą za ciosem, jednak tak się nie stało. W 60. minucie Arkadiusz Suchiński zdobył bramkę dla gospodarzy po dobrze rozegranym rzucie rożnym, a 60 sekund później ten sam zawodnik ponownie wpisał się na listę strzelców, wykorzystując błąd defensywy bielszczan. Na domiar złego podopieczni Kołodzieja kończyli mecz w "10", po kontrowersyjnej czerwonej kartce dla Bartosza Bierońskiego. W 86. minucie Unia zdobyła kolejną bramkę, gdy Robert Tkocz przelobował bramkarza "dwójki" Podbeskidzia... z 40. metrów. Gola na otarcie zdobył dla bielszczan Titas Milašius.