Pierwsze 45. minut nie zachwyciło kibiców zebranych na trybunach, obie drużyny badały swój potencjał. Gdyby można było skwitować je możliwie krótko, to należałoby użyć określenia „piłkarskie szachy”. Co ciekawe, faworyzowani gospodarze ustawili się bardzo nisko i przez niemal całe spotkanie bronili dostępu do własnej bramki. Przyjezdni próbowali grać piłką i budować akcje w ataku pozycyjnym, ale zawodnicy Gwarka skutecznie poczynali sobie w defensywie. Jedyną okazją godną wspomnienia była sytuacja Filipa Handego z 42. minuty meczu. Patryk Świniański dośrodkował w pole karne, defensorzy ornontowiczan zderzyli się przy próbie interwencji, a zawodnik LKS-u stanął "oko w oko" z bramkarzem na 8. metrze. Niestety jego próba lobowania minęła bramek.
 


Za to druga odsłona rozpoczęła się od mocnego uderzenia gospodarzy. W 48. minucie egzekwowali rzut wolny pośredni, Patryk Kierlin minął się z piłką dośrodkowaną w pole karne, a próbujący interweniować Daniel Stwora skierował ją pechowo do własnej bramki. Mający przewagę bramki gospodarze jeszcze bardziej skupili się na defensywie i kontratakach. Przyniosło to efekt w postaci drugiego gola w 82. minucie, kiedy to po dograniu piłki z bocznego sektora trafienie zaliczył Maciej Kowalik. Przyjezdni odpowiedzieli w 86. minucie, gdy z rzutu wolnego w pole karne dośrodkował Andrii Apanchuk, piłka trafiła do Macieja Felscha, który przyjął ją na 5. metrze i pewnym strzałem pokonał golkipera Gwarka. Bramkarz gospodarzy wykazał się chwilę później gdy znakomicie obronił strzał Kacpra Gawora. W doliczonym czasie gry, w ostatniej akcji meczu piłkę na remis miał „na nodze” Świniański. Jego strzał z linii wybił wbiegający w światło bramki obrońca. Mimo zdecydowanej przewagi w końcowych minutach gościom nie udało się doprowadzić do wyrównania.

- Paradoksalnie, patrząc na wynik, jestem zadowolony z jakości gry mojego zespołu. Chcieliśmy grać swoje i prowadzić grę. Boli to, że nie potrafimy wygrywać z drużynami z czołówki, które nisko się bronią i nastawiają na kontrataki. Mam nadzieję, że nasz styl zaprocentuje w przyszłości - ocenił szkoleniowiec ekipy z Czańca Szymon Waligóra.