Ligowy beniaminek sięgnął po premierowe „oczko” w okolicznościach, które śmiało uznać można za niecodzienne. Żywczanom przyszło wszak mierzyć się z zaliczanym do „szpicy” stawki Decorem Bełk, w dodatku w roli zespołu przyjezdnego. Jakby już skala trudności nie była duża, to na dodatek po 120. sekundach gry gospodarze przeciwnika „napoczęli” golem Bartosza Semeniuka. Ten cios nie zachwiał postawą zmobilizowanej żywieckiej drużyny, czego dowiodły zdarzenia boiskowe. Błyskawicznie, bo w 3. minucie w sytuacji „oko w oko” z golkiperem Decoru do siatki trafił Patryk Semik. Wyczynu pozazdrościł mu w 8. minucie Kacper Marian, któremu Semik przy golu dającym prowadzenie 2:1 asystował. Nie był to zarazem koniec dobrej passy Górala. Była 27. minuta, gdy defensorów konkurenta wymanewrował Tomasz Janik, lewą nogą wieńcząc idealnie swoją szarżę i potwierdzając bodaj najlepszy występ od letnich przenosin do IV-ligowca.
 



Wychodząc na drugą połowę piłkarze Górala mieli pełne prawo celować w wyjazdowy łup. Ten w istocie stał się faktem, ale nie bez walki i oczekiwanego pościgu Decoru. Najpierw w 58. minucie sposób na zaskoczenie Rafała Pawlusa znalazł Wojciech Rasek, a na niespełna kwadrans przed finiszem konfrontacji to samo uczynił Dominik Mąka. O ile miejscowi rewanżową połowę zdominowali, a gole nie wzięły się znikąd, tak i beniaminek mógł pokusić się o coś więcej. Najlepszych szans na zapewnienie Góralowi bardziej pokaźnego zysku nie wykorzystali Marian i Janik, co nie zmieniło w każdym razie oblicza drużyny, która na tle faworyta nie prezentowała się, jak główny kandydat do opuszczenia IV-ligowych szeregów.