- Cały czas się poznajemy. Mieliśmy w tym meczu lepsze momenty, ale i gorsze. Z takimi przeciwnikami jak Rozwój możemy jednak wypracować swój sposób gry. Finalnie wygrał zespół lepszy, ale jak to mówią "pierwsze koty za płoty" - przyznał w rozmowie z naszym portalem Jan Furlepa, trener Kuźni, który po raz pierwszy poprowadził zespół w warunkach meczowych. 

 

 

W pierwszej połowie goli nie ujrzeliśmy. Jakość piłkarska należała do Rozwoju, lecz katowiczanie w żaden sposób nie potrafili udokumentować tego w rezultacie. Stwierdzenie, iż Kuźnia była tylko tłem dla swojego rywala byłoby jednak niesprawiedliwe i nieprawdziwe. Ustronianie potrafili zagrozić bramce Rozwoju, jednak także im brakowało zimnej "krwi' w finalizacji akcji. 

 

"Worek" z bramkami otworzył się po przerwie. Już na jej wstępie katowiczanie objęli prowadzenie, po tym jak Bartosz Chwila z bliskiej odległości głową ulokował piłkę w siatce. Odpowiedź Kuźni była jednak najlepsza z możliwych. Chwilę później młodziutki Jakub Fiedor przytomnie zachował się pod bramką Rozwoju i wykorzystał prostopadłe podanie od swego kolegi. Potem już jednak strzelali tylko zawodnicy z Katowic i ostatecznie mecz zakończył się porażką Kuźni 1:3.