- Mieliśmy swój pomysł na ten mecz. Moi zawodnicy wykonali dużo pracy, także bez piłki i za to chłopakom należy się im szacunek. Wygraliśmy zasłużenie, o tą jedną bramkę byliśmy lepsi i to jest najważniejsze. Według mnie stworzyliśmy bardziej klarowne sytuacje od rywala - mówi w rozmowie z naszym portalem trener Kuźni, Dariusz Kłus. 

 

 

Zespół z Ustronia postawił w tym meczu na grę w niskim pressingu, dając możliwość rywalowi rozgrywania piłki. To okazało się być skuteczną taktyką, wszak gra z kontry i stałe fragmenty to groźny atut Kuźni w ostatnich meczach. Tym też sposobem padła bramka na 1:0 w 33. minucie. Świetnie z rzutu wolnego dośrodkowa Bartosz Iskrzycki, a całość spuentował Michał Pietraczyk. Poza tą sytuacją obie ekipy miały swoje szanse na "łowy bramkowe", aczkolwiek wszelkie próby paliły na panewce. 

 

W drugiej połowie optyczna przewaga należała do tyszan, lecz nie wynikało z tego za wiele. Gospodarze nie potrafili stanowczo zagrozić bramce Kuźni, przez co nie potrafiło im się odwrócić losów meczu, z kolei ustronianie mogli podwyższyć prowadzenie, a okazję ku temu miał m.in. Lionel Abate po akcji z Adrianem Sikorą. Finalnie Kuźnia zwyciężyła 1:0 i przedłużyła serię meczów do 6.