Po ostatnich remisach piłkarze MRKS-u mieli klarowny cel, aby przełamać się w odpowiednim stylu w prestiżowych derbach. I tak się też stało. – Wygraliśmy zasłużenie, pokazując, że jesteśmy silni. To bardzo potrzebne zwycięstwo, bo pozwoli zawodnikom uwierzyć w siebie – zaznacza trener czechowiczan Jarosław Kupis, który wskazuje zarazem na powody efektownej wygranej 6:2 nad beniaminkiem IV-ligowym. – Byliśmy skuteczni i z zimną krwią wykorzystywaliśmy sytuacje, które się nadarzały – dodaje nasz rozmówca.

Jak przyznaje szkoleniowiec MRKS-u, w poprzedni weekend miał okazję oglądać zespół z Bestwiny w wysoko przegranej konfrontacji w Książenicach. – Przeciwko nam ta drużyna zaprezentowała się znacznie lepiej i tym większa nasza satysfakcja, że tak dobrze wypadliśmy. Wynik jest natomiast trochę mylący, bo aż takiej różnicy na boisku nie było – podkreśla Kupis.

Dwojakie uczucia towarzyszyły po derbowym meczu bestwinianom. – Może to zaskakiwać patrząc na sam wynik, ale zagraliśmy dobry mecz. Długimi fragmentami prowadziliśmy grę, ale każdy nasz najmniejszy błąd był karany. Doświadczony rywal doskonale wiedział, jak zachować się w momencie, gdy wypracował sobie znaczącą zaliczkę, a my zaczęliśmy się coraz bardziej otwierać – opowiada Sławomir Szymala, szkoleniowiec LKS-u.

Wobec braku zdobyczy bestwinianie pozostali w strefie spadkowej. To właśnie jednak gra rokuje nieco bardziej optymistycznie względem dalszej jesiennych zmagań w IV lidze śląskiej. – Przed tygodniem to była totalna „pasta” w naszym wykonaniu. Podnieśliśmy poziom, szkoda, że wynik nie pokazuję tego, co faktycznie działo się na boisku. Skuteczność gości była kluczowa – mówi Szymala.