SportoweBeskidy.pl: Jaka jest Twoja ocena rundy wiosennej? 

Patryk Pindel: Runda wiosenna zapadnie mi w pamięć bardzo pozytywnie, choć była to długa, kręta i pełna wyzwań droga. Objąłem drużynę pod koniec lutego, mając zaledwie tydzień na przygotowanie zespołu według własnych zasad i standardów – było to dla mnie spore wyzwanie. Priorytetem było poznanie drużyny i nawiązanie z zawodnikami odpowiedniej relacji, złapanie wspólnego „flow”. Szybko zorientowałem się, że mam do czynienia z grupą fajnych ludzi, którzy potrafią grać w piłkę, więc adaptacja do nowego środowiska i ocena potencjału zespołu nie sprawiły mi trudności. Wyznaczyliśmy sobie jasny cel, stworzyłem plan, którego konsekwentnie się trzymaliśmy – to zaowocowało bardzo dobrymi wynikami.

 

SportoweBeskidy.pl: Czy poczułeś przeskok z "okręgówki" do IV ligi? 

P.P.: Różnica między ligą okręgową a IV ligą jest ogromna. Mam tu na myśli przede wszystkim intensywność pracy na treningach i meczach oraz poziom zawodników – w IV lidze potencjał ludzki jest znacznie większy. Każdy zespół prezentował wysoki poziom piłkarski i aby wygrać spotkanie, trzeba było się naprawdę solidnie napracować.

 

SportoweBeskidy.pl: Specyfika pracy względem lat poprzednich: czy coś w tej materii uległo zmianie? 

P.P.: W grudniu ubiegłego roku ukończyłem kurs UEFA A i już wtedy czułem, że jako trener bardzo się zmieniłem. Zyskałem nowe spojrzenie na piłkę – zarówno jeśli chodzi o środki treningowe, intensywność zajęć, jak i analizę meczową, planowanie pracy oraz zarządzanie zespołem i sztabem. To był dla mnie kluczowy etap rozwoju i cieszę się, że niemal od razu po zakończeniu kursu otrzymałem szansę pracy na tak wymagającym szczeblu rozgrywkowym.

 

SportoweBeskidy.pl: Czego brakowało Spójni, aby punktować na jesień tak jak na wiosnę? Co było takim wyzwaniem? 

P.P.: Czego mi brakowało...? Myślę, że przede wszystkim relacji międzyludzkich – wsparcia, zrozumienia. Chciałem, żeby zespół postrzegał mnie nie tylko jako szefa, ale też jako kogoś bliskiego, kto potrafi wesprzeć w trudnych momentach – może nawet jak ojca. To było dla mnie największym wyzwaniem. W tej niełatwej piłkarskiej rzeczywistości autentyczność drugiego człowieka jest bardzo cenna, ale niestety rzadko spotykana. O stronę merytoryczną się nie martwiłem – wiedziałem, co trzeba zrobić na treningach, by właściwie przygotować się do meczów.

 

SportoweBeskidy.pl: Jaki jest plan Spójni na nadchodzący czas? Jakich ruchów kadrowych możemy się spodziewać?

P.P.: Plan na najbliższy czas to jak najlepsze przygotowanie drużyny pod względem taktycznym i motorycznym. Mamy zaplanowane cztery sparingi w ciągu niespełna miesiąca, więc ponownie czas jest ograniczony. Zależało nam, by trzon zespołu pozostał i udało się to osiągnąć – praktycznie nie musieliśmy nikogo przekonywać do dalszej współpracy. Chcemy wzmocnić drużynę dwoma doświadczonymi zawodnikami, którzy podniosą jakość na boisku, a także pozyskać utalentowanych młodzieżowców, którzy w przyszłości będą stanowić o sile zespołu. Jesteśmy na ostatniej prostej, by wszystko dopiąć.