- Sprowadzając ten mecz do jednego zdania podsumowania,  to przegraliśmy po trzech rażących błędach indywidualnych. Ogólnie mecz mógł się podobać i jako drużyna graliśmy dobrą piłkę. Ale popełniając wspomniane błędy i grając przeciwko drużynie z sześcioma zawodnikami z ekstraklasowej kadry, trudno o pozytywny rezultat, bo oni takie sytuacje po prostu musieli wykorzystać. Uważam jednak, że nie mamy się czego wstydzić, gdyż długimi momentami zmuszaliśmy Piasta II do niskiej obrony - powiedział w rozmowie ze stroną klubową trener rezerw Rekordu, Szymon Niemczyk. 

 

Rezerwy Piasta zostały wsparte zawodnikami z Ekstraklasy, co oznaczało przede wszystkim, że każdy błąd "rekordzistów" może srogo kosztować. A, że tych biało-zieloni się nie wyzbyli... Już w 3. minucie gospodarze "wielbłąd" defensywy Rekordu II i objęli prowadzenie po golu Oskara Leśniaka. Co jednak należy docenić, to fakt, iż "dwójka" Rekordu nie schowała głowy w piasek. Nie przyniosło to zdobyczy bramkowej w pierwszej części, ale okazje ku temu mieli. Najlepszą z nich odnotował Szczepan Mucha, który trafił w poprzeczkę.


Na brak goli kibice nie mogli narzekać w drugiej części. W 62. minucie Piast II prowadził 2:0 po rzucie karnym sprokurowanym przez Adama Gibca. Ten sam zawodnik szybko się zrehabilitował i 120 sekund później Gibiec zdobył bramkę kontaktową po przytomnej dobitce. Później drugie trafienie w tym meczu zanotował "etatowy" ekstraklasowicz, Fabian Piasecki, a w 78. minucie na 4:1 trafił Levis Pitan. Biało-zieloni odpowiedzieli trafieniem Kacpra Kasprzaka, który sfinalizował ładna akcję z Michałem Śliwką. Ostatni akcent strzelecki należał jednak do gliwiczan...