Żaden inny wynik nie interesuje biało-czerwonych aniżeli wygrana. Polacy źle weszli w turniej Mistrzostw Europy przegrywając ze Słowacją 1:2. Kilka dni później w szeregach podopiecznych Paulo Sousy nastąpiła jednak rehabilitacja, bo tak należy odebrać remis 1:1 z bardzo mocną Hiszpanią. Ten rezultat pozwala patrzyć na mecz ze Szwecją z optymizmem. – Spodziewam się dobrego, zaciętego meczu. Wielu uważa, że jedna bramka, o ile padnie, rozstrzygnie losy tej konfrontacji. Ja jednak czuję, że padnie w spotkaniu więcej bramek. Nasza obrona często popełnia błędy, ale potrafimy podnieść się, kiedy przegrywamy. Po meczu z Hiszpanią są jednak nadzieje na dobry wynik i wierzę w zwycięstwo biało-czerwonych – mówi były trener m.in. Spójni Landek i Koszarawy Żywiec, Sławomir Białek. 

 

 

Nasz rozmówca uchodzi również za legendę BKS-u Stali, w barwach której rozegrał aż 239 meczów jako bramkarz. Jak więc Białek zapatruje się na obsadę polskiej bramki? – Zawsze byłem zwolennikiem Łukasza Fabiańskiego, jako numeru "1". Nigdy nie miałem zaufania do Szczęsnego, szczególnie na dużych turniejach. "Fabian" jest według mnie pewniejszym bramkarzem, a Szczęsny jest cały czas na "sinusoidzie". Owszem, uratował nas w meczu z Hiszpanią, ale puścił "babola" w starciu ze Słowacją, który kosztował nas stratę punktów – przyznaje popularny "Komin". 

 

A kto według Białka jest głównym faworytem do wygrania Euro? – Bardzo podoba mi się gra Francuzów. Grają fajną, mądrą i pragmatyczną piłkę. Posiadają świetnych piłkarzy i ich mecze ogląda się z przyjemnością – ocenia nasz rozmówca.