Bielszczanie w premierowej odsłonie meczu zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Lechia to zespół "uwikłany" w walkę o utrzymanie, dlatego nic dziwnego, iż "rekordziści" chcieli potwierdzić swoją wyższość także na placu gry. Zaraz na początku meczu dobre okazje mieli m.in. Marek Sobik i Szymon Wróblewski, lecz otwarcie wyniku przyszło w 26. minucie. Arbiter podyktował rzut karny za faul na Marcinie Wróblu, a z "wapna" celnie przymierzył Tomasz Nowak. 

 

 

Zawodnicy z Cygańskiego Lasu nie zamierzali na tym poprzestać. Chwilę później Wojciech Fabisiak instynktownie obronił strzał Wróblewskiego, szczęścia również szukał Wróbel, lecz nic nie chciało wpaść. Bielszczanie na przerwę schodzi z jednobramkowym prowadzeniem. 

 

Drużyna z Zielonej Góry nie zamierzała jednak stać i przyklaskiwać wobec dobrej gry Rekordu. Po zmianie stron gospodarze zagrali odważniej, z większą dozą animuszu i to przyniosło zamierzony rezultat. W 68. minucie Mateusz Zientarski zamienił na gola rzut rożny. Jak się później okazało, ten gol ustalił losy meczu, choć w końcówce bielszczanie mieli okazje ku temu, aby przechylić szalę wygranej na swoją stronę.