Wszystko, co najistotniejsze w III-ligowej konfrontacji wydarzyło się po tym, jak drużyny powróciły na murawę z szatni. W 50. minucie gola doczekali się "rekordziści". Dośrodkowanie w bramkowej akcji zaliczył Kamil Żołna, asystę głową Marcin Wróbel, aż wreszcie finalizacji z bliska dopuścił się Seweryn Caputa. Gospodarzy tenże cios ze strony bielszczan nie zdeprymował. Ba - już w 57. minucie fetowali gola, gdy Jakuba Szumerę precyzyjną próbą z kilkunastu metrów zaskoczył Lucjan Zieliński, wtórnie wyrównując szanse obu ekip.
 



Losy meczu zostały rozstrzygnięte w finałowym jego kwadransie. To za sprawą w pierwszej kolejności trenerskiego zmysłu Dariusza Mrózka, który desygnował na plac boju zawodników wnoszących potrzebną Rekordowi jakość. Tym także należy oddać cześć. W 78. minucie Szczepan Mucha prostopadłym podaniem obsłużył Jana Ciućkę, który nic nie robiąc sobie z pościgów defensorów MKS-u dał bielskiej drużynie ponownie skromną zaliczkę. W nerwowym czasie doliczonym wpierw Adrian Błaszkiewicz obejrzał "cegłę", to umożliwiło gościom postawienie zwycięskiej pieczęci. Wyborną kontrę w duecie rozegrali Bartłomiej Twarkowski Dawid Kasprzyk, który jako kolejny z rezerwowych w sobotniej konfrontacji zaistniał w wystarczająco pokaźnym z perspektywy Rekordu gronie strzelców.

Ekipa z Cygańskiego Lasu i w meczu numer 6. obecnych rozgrywek nie dała się zatem pokonać, umacniając swoją cokolwiek zasłużoną pozycję "w czubie" III-ligowej stawki.