WSS Wisła w poprzednich kolejkach aplikowała rywalom sporo bramek – kolejno 9, 5 i 6. Postawił się wiślakom dopiero czechowicki MRKS, ale i z rewelacją lider sobie poradził wygrywając 2:0. Wczoraj zawitał do Wilkowic. Wywiózł z terenu beniaminka trzy punkty zwyciężając 3:1. – Byliśmy lepsi, ale nie było na boisku takiej różnicy na naszą korzyść jak w meczach poprzednich. To był nasz najsłabszy występ w tym sezonie. W pierwszej połowie wygracowaliśmy sobie lepsze sytuacje niż po przerwie, kilku nie wykorzystaliśmy. Po zmianie stron mecz był momentami szarpany, obraz gry się wyrównał. Gospodarze złapali kontakt, udało nam się jednak zdobyć w końcówce trzeciego gola – ocenia Tomasz Wuwer, trener wiślaków.

Zespół z Wilkowic zaprezentował się z dobrej strony, postawił się faworytowi, ale marne to pocieszenie. Swojego dorobku bowiem nie poprawił. – Jestem po meczu zły, bo powinniśmy wykorzystać nasze dobre okazje, naszą niezłą postawę i słabszy dzień rywala. Przy wyniku 0:0 mieliśmy świetną sytuację, przy 0:1 kolejną, przy 1:2 piłka trafiła w słupek. Wisła również stwarzała sobie okazje, ale inne niż my, przewyższała nas pod względem warunków fizycznych. Dochodziła od głosu po stałych fragmentach oraz po ataku pozycyjnym, my głównie po wygranych pojedynkach jeden na jeden. Mogliśmy z tego meczu wyciągnąć więcej – mówi odpowiedzialny za wyniki GLKS-u Sebastian Gruszfeld.