Niby gra ekipy z Pruchnej nie wygląda źle, niby w ofensywie są aktywni, ale efektów w postaci goli, jak nie było, tak i dalej nie ma. W Bestwinie długimi fragmentami to podopieczni Marcina Bednarka częściej operowali piłką, wykonując niezliczoną liczbę wrzutek w stronę bramki przeciwnika. Żadna nie była tą przynoszącą zdobycz. I to nawet, gdy gościom przyszło przez blisko pół godziny grać w przewadze jednego piłkarza, po wykluczeniu Mariusza Dusia, który najpierw przewinił, by wdać się niepotrzebnie w „pyskówkę” pod adresem arbitra.

Gospodarze? Nie zachwycili. – Zagraliśmy najsłabiej nie tylko w tym sezonie, ale i w całym roku – stwierdził trener bestwinian Sławomir Szymala, który swój zespół pochwalić mógł za... wynik. W 12. minucie Mateusz Włoszek wpierw uderzył w poprzeczkę, następnie wykorzystując dezorientację Andrzeja Skrockiego dołożył nogę, zapewniając ekipie LKS-u prowadzenie. Gdy miejscowi na murawie mieli o zawodnika mniej Artur Sawicki bezbłędnie główkował po centrze Adriana Miroskiego z kornera. Wówczas bestwinianie byli ukierunkowani na grę z kontry, czyniąc z owej taktyki pożytek. – Chwała chłopakom za charakter. Odczuwali dziś trudy pucharowego meczu z Rekordem, a mimo to stanęli na wysokości zadania – podkreśla Szymala.

A wracając do LKS-u '99, brak skuteczności to tylko jeden z powodów do zmartwień. Drugi to uraz Marcina Wysińskiego, który po zderzeniu głowami z rywalem trafił do szpitala. Kontuzją mecz okupił także Szymon Skęczek, którego bez konsekwencji nawet w postaci upomnienia kartkowego poturbował w sytuacji sam na sam golkiper gości.

Protokół meczowy poniżej.