To gospodarze po połowie rywalizacji mieli więcej powodów do zadowolenia. Prowadzili wszak 1:0 po trafieniu Kacpra Mariana. A było ono następstwem lepszej postawy „Fiodorów”. – Z naszej strony gra była szarpana i nerwowa, z błędami zwykle się nie zdarzającymi. Stawka meczu pewnie wpływ na to miała, ale też bardzo zmobilizowany przeciwnik postawił nam trudne warunki – zaznacza Michał Pszczółka, który poczynaniami Tempa dowodził jako grający trener.
 


Role odmieniły się po pauzie. Ekipa z Puńcowa zanotowała przede wszystkim trwający niemal 2 kwadranse okres, w którym stwarzała sobie dogodne okazje strzeleckie, a jedną z nich spożytkował niezawodny Rafał Adamek. – Gol dla Tempa padł w najmniej przewidywalnej sytuacji, natomiast nie ma co ukrywać, że na niego zasłużyło. My w tym czasie zbyt szybko pozbywaliśmy się piłki, nie mieliśmy nad nią takiej kontroli, jak wcześniej, a to z kolei grę rywala ewidentnie nakręcało – opisuje szkoleniowiec GKS-u Seweryn Kosiec, zwracając uwagę na jeszcze inny aspekt z korzyścią dla lidera „okręgówki”. – Po zmianach dokonanych w składzie w trakcie spotkania Tempo było jeszcze groźniejsze i dla nas to też dobra wskazówka pod kątem pracy, jaką mamy do wykonania zimą. Punkt nie zbliżył nas do lidera, ale z tego, co zdobyliśmy możemy być zadowoleni. Szanujemy go – dodaje trener radziechowian.

Piłkarze Tempa potwierdzili natomiast w Radziechowach swoją supremację w minionej już rundzie, podtrzymując miano drużyny niepokonanej w żadnej z 14. potyczek. – Ponownie byliśmy w stanie wrócić przegrywając. To pokazuje siłę i charakter drużyny. Jestem taką postawą zbudowany, bo ciężko zapracowaliśmy na taką przewagę podczas zimowej przerwy – klaruje Pszczółka.