Doszło wczoraj do pojedynku zespołów szukających pierwszego zwycięstwa w sezonie. Przełamał się faworyzowany Pasjonat Dankowice, który już w 2. minucie objął prowadzenie. Wojciech Sadlok wykorzystał wówczas rzut karny. – Zwycięstwo było nam potrzebne, kamień spadł mi z serca. Nie prowadziliśmy gry, do czego przyzwyczailiśmy kibiców, ale po trzy punkty sięgnęliśmy. Szkoda, że po golu na 1:0 nie poszliśmy za ciosem. Oddaliśmy inicjatywę rywalowi. Po zmianie stron nastawiliśmy się na  bezpieczną grę. Gospodarze próbowali atakować, ale dobrze prezentowaliśmy się w obronie. Zagraliśmy na zero z tyłu, co również cieszy – komentuje Artur Bieroński, którego podopieczni w końcówce zdobyli drugiego gola.

Beniaminek po raz kolejny zaprezentował się nieźle, ale punktów nie zdobył. Na sowim koncie ma tylko jeden. – Uważam, że rozegraliśmy dobry mecz, przeważaliśmy. Dwa indywidualne błędy przesądziły o naszej porażce. Szybko przeciwnik objął prowadzenie, grało mu się łatwiej, miał większy komfort. Dążyliśmy do wyrównania, ale nie udało się – ocenia Tomasz Fijak, szkoleniowiec Borów.