Drużyna z Godziszki długo zamykała stawkę bielskiej A-klasy. Po zeszłotygodniowym zwycięstwie ostatnie miejsce w tabeli opuściła. SONY DSC Forma piłkarzy Beskidu wyraźnie zwyżkuje. Po słabszym początku – trzy porażki i remis w czterech meczach – zanotowali dwa remisy – z Bestwinką i Groniem Bujaków – a w kolejnych dwóch meczach stoczyli zacięte, aczkolwiek przegrane boje z faworytami z Kaniowa i Pisarzowic. Tydzień temu dopięli swego, wygrali po raz pierwszy w sezonie, 4:1 pokonali Iskrę Rybarzowice. Mecz rozstrzygnęli w pierwszej odsłonie, zdobyli wówczas cztery gole. – Byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, zasłużyliśmy na trzy punkty. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, przełamaliśmy się. W pięciu poprzednich meczach zdobyliśmy siedemnaście goli i tylko dwa punkty – klaruje Bogdan Rozmus. – Mieliśmy trudny układ gier, z zespołami teoretycznie słabszymi graliśmy na wyjazdach. Myślę, że teraz będzie tylko lepiej – dodaje opiekun Beskidu.

Wpływ na poprawę postawy zespołu mają... – Zawodnicy, którzy systematycznie wracają do zdrowie i formy po kontuzjach. W początkowej fazie rozgrywek nasz skład był zdekompletowany, przede wszystkim w defensywie. Wrócił m.in. Mateusz Barut, który z Iskrą zanotował klasycznego hat-tricka. Szkoda, że uraz nadal wyklucza z gry Marka Kanię, filar naszej formacji obronnej do końca roku prawdopodobnie nie wybiegnie na boisko – ubolewa nasz rozmówca.

Drużyna z Godziszki dzięki wspomnianej wygranej opuściła ostatnie miejsce w tabeli. Zepchnęła na dno KS Międzyrzecze. W niedzielę o punkty powalczy w... Międzyrzeczu. – Jedziemy do Międzyrzecza po to, żeby nie przegrać meczu o sześć punktów. Oczywiście postaramy się rozstrzygnąć spotkanie na naszą korzyść. Spodziewam się pojedynku obfitującego w walkę – kończy szkoleniowiec Beskidu.