- Mamy problem w kwestii mentalnej. Nie wierzymy w to, że potrafimy wygrywać, nawet jeśli jakość piłkarska jest po naszej stronie - przyznał niepocieszony Daniel Feruga, trener MRKS-u. 

 

Pierwsze trzy kwadranse upłynęły pod znakiem przewagi puńcowian, którzy nadawali ton w spotkaniu z MRKS-em. To zaowocowało trafieniem w 33. minucie, gdy Jakub Legierski zrobił pożytek z dogrania od Damiana Ścibora. Gospodarze poszli za ciosem i niespełna 10 minut później prowadzili już 2:0, gdy Maciej Rucki głową skierował piłkę do siatki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Tomasza Stasiaka. To jednak nie były jedyne dobre okazje puńcowian w tej części spotkania. Słupek uchronił Adama Grygiera przed trafieniem samobójczym, a szczęścia zabrakło Legierskiemu. 

 

Po przerwie, przez pierwsze 20. minut, Tempo nadal było stroną przeważającą. Dwa razy przed szansą na zdobycie bramki stanął Stasiak. Wpierw jednak trafił w bramkarza, a następnie przeniósł piłkę nad bramką. Z czasem to jednak MRKS zaczął przejmować inicjatywę i wyraził chęć podjęcia "rękawic" w walce o odmianę losów meczu. Trafienie Patryka Wójtowicza po przytomnym odnalezieniu się w podbramkowym zamieszaniu nie wystarczyło, aby ten cel zrealizować i trzy punkty zostały w Puńcowie. 

 

- Pierwsza połowa była bardzo dobra w naszym wykonaniu i kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Początek drugiej części również był niezły, jednak później mieliśmy problem z utrzymaniem piłki z przodu i w końcówce to MRKS miał przewagę - zauważa natomiast Michał Pszczółka, szkoleniowiec Tempa.