Nie trenujesz, nie punktujesz

Przed sezonem drużyna z Kończyc Małych doznała istotnych kadrowych ubytków, wszak kierunek na Zebrzydowice i ligę okręgową obrali Tomasz Cedro Tomasz Wenglorz. Jeszcze większym problemem okazała się poważna kontuzja lidera ofensywnych poczynań Kamila Macheja. Nie to jednak stanowi największy ból głowy trenera Łukasza Agaty. – Główny powód tego, że znaleźliśmy się w dużym „dołku” jest dosyć prozaiczny, czyli taki, że odpuściliśmy z treningami. Frekwencja w ostatnich tygodniach była kiepska i są tego konsekwencje w postaci naszych wyników – przyznaje bez ogródek szkoleniowiec LKS-u Kończyce Małe, należącego do największych rozczarowań obecnego sezonu a-klasowego.

Tylko 1 wygrany mecz i ledwie 5 „oczek” zgromadzonych nikogo w klubie nie satysfakcjonuje. Poważnych rozmów zatem nie uniknięto. – Sam wyłożyłem „kawę na ławę”, bo przy tak luźnym podejściu nie da się nic zdziałać. Na szczęście tydzień poprzedzający mecz ze Zrywem Bąków był lepszy. Przepracowaliśmy go, pojawiła się wyraźna mobilizacja, ale tak szybko cudów oczekiwać nie możemy. Nie poddajemy się i próbujemy zmierzać we właściwą stronę – dodaje Agata.
 


 

Rywale uciekają...

W sobotę piłkarze LKS-u udali się tymczasem po przełamanie do Bąkowa, ale i z beniaminkiem w stawce skoczowskiej A-klasy się nie uporali. Zadanie mieli tym trudniejsze, że już w 4. minucie stracili gola, o którego dla miejscowych pokusił się Jakub Rakus. – Już w pierwszej połowie mieliśmy dogodne sytuacje, po przerwie nawet taką, w której piłka trafiła w poprzeczkę, a dobitka z najbliższej odległości do niemal pustej bramki również – opowiada szkoleniowiec gości, którzy w 80. minucie wyrównali za sprawą Sebastiana Pustelnika, ale radość była przedwczesna. Sędzia oznajmił pozycję spaloną strzelca, choć była to decyzja z gatunku tych budzących kontrowersje.

Zryw mądrze przyjmował ataki przyjezdnych, by w końcówce zadać decydujący cios. – Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, otworzyliśmy się i dostaliśmy kontrę. Ale wynik nie odzwierciedla przebiegu meczu, bo słabsi na pewno nie byliśmy – ocenia nasz rozmówca, którego podopieczni pozostali na 12. miejscu w tabeli, ale do drużyny z Bąkowa tracą całkiem sporo, bo już 5 punktów.

Numer 1 do awansu

Kto sięgnie po mistrzowski tytuł? Na to pytanie długo jeszcze odpowiedzi zapewne znać nie będziemy. Zdaniem trenera ekipy z Kończyc Małych główny pretendent do zaszczytnego miana jednak się wyklarował. – Nie mówię tego tylko dlatego, że z zespołem z Goleszowa przegraliśmy ostatnio aż 0:11, ale pod względem szeroko rozumianej kultury gry to drużyna, która zrobiła na mnie największe wrażenie – zaznacza Agata. A na potwierdzenie niejako – podopieczni Marka Bakuna pokonali w sobotnie popołudnie 4:1 Błękitnych Pierściec, m.in. wobec „dwupaka” Michała Jopka w drugiej odsłonie spotkania.

Po jedyne łupy na „obcym” terenie sięgnęła w 10. kolejce Iskra Iskrzyczyn, która zatrzymała marsz Strażaka Dębowiec po zmianie trenera. – Iskra ma dobry sezon. Gra w miarę równo, bez większych wahań, a to pozwala utrzymać się „w czubie” tabeli – dopowiada trener LKS-u. Iskra ma tylko punkt straty do 3. w tabeli Beskidu Brenna, który Orła „załatwił” w 22. minuty golami świetnie dysponowanych ostatnio Arkadiusza TarasewiczaMichała Grzesia.

Słowo jeszcze o derbach w Hażlachu. Niezawodny snajper Patryk Kabiesz na kwadrans przed końcem zapewnił liderującej w lidze Victorii jakże cenny triumf. – O niespodziance nie mówiłbym tu, skoro Błyskawica uległa niedawno u siebie zespołowi z Rudnika. Ten przegrał z nami i to wyraźnie, patrząc na sam przebieg gry – podsumowuje Łukasz Agata.

Wyniki 10. kolejki:
Cukrownik Chybie – Olza Pogwizdów 4:1 (2:0)
Zryw Bąków – LKS Kończyce Małe 2:0 (1:0)
Beskid Brenna – Orzeł Zabłocie 4:2 (3:0)
Strażak Dębowiec – Iskra Iskrzyczyn 0:1 (0:0)
LKS Goleszów – Błękitni Pierściec 4:1 (2:0)
Victoria Hażlach – Błyskawica Kończyce Wielkie 1:0 (0:0)

LKS '99 Pruchna – LKS Rudnik, mecz przełożony na 6.11.2022 r.

TABELA/TERMINARZ