Mecz nie musiał rozpocząć się dla Spójni tak dobrze, bo po kornerze Decoru zakotłowało się wpierw w polu karnym gospodarzy. Ale w 9. minucie ich szybki wypad został okraszony golem Mateusza Skrobola. Landeczanie inicjatywę przejęli od tego momentu niepodzielnie. Jeszcze 2 razy futbolówkę kierowali do bramki ekipy z Bełku. W 24. minucie Miłosz Misala pognał z piłką od połowy boiska, by w decydującym momencie dograć do Kamila Hutyry, który z kolei zrobił to, co w owej sytuacji powinien. Udaną część potyczki zwieńczył strzał Kamila Jonkisza z 44. minuty, który ustalił rezultat przed pauzą. Był on na wskroś zasłużony, by wspomnieć, że wcześniej m.in. Łukasz Kopczyk po kornerze omal nie podwyższył skali prowadzenia Spójni.

Czy połowa zakończona wynikiem 3:0 była najlepszą zespołu z Landeka w obecnym sezonie? – Jedną z lepszych. Obraz gry do złudzenia przypominał ten z konfrontacji z Polonią Łaziska Górne, przy czym wtedy okazji stwarzaliśmy jeszcze więcej – klaruje Mateusz Wrana, szkoleniowiec „naszego” IV-ligowca. – Życzyłbym sobie natomiast, aby moi zawodnicy tak mecze „zabijali”, jak ten z Decorem – dodaje.

Po powrocie na boisko stłamszony wcześniej rywal atakował z animuszem, ale znaczącą większość prób defensywa Spójni w miarę swobodnie rozbijała. Goście wypracowali sobie szansę, aby honorowe trafienie zaliczyć, lecz na posterunku był Kacper Dana. Z kolei gospodarze nie zdołali skarcić przeciwnika. W sytuacji sam na sam z bramkarzem usiłował uczynić to Marcin Habdas, a kontrę w przewadze niedokładnie rozegrali Piotr Tomiczek z Jonkiszem.