- Emocje są spore. Układ trasy nie przypadł mi szczególnie do gustu, ale można powiedzieć, że jest ciekawa i na pewno widowiskowa. Niestety znajduje się na niej mało miejsc do wyprzedzania i jest ciasno. Podczas wyścigu trzeba będzie być maksymalnie skupionym od startu do mety, jedno wypadnięcie z linii będzie kosztowało sporo czasu - zapowiadał Bartłomiej Wawak krótko przed swoim debiutanckim olimpijskim występem.
 



Od rozpoczęcia wyścigu w miejscowości Izu na dystansie 28,25 kilometrów, mając do pokonania różnicę wzniesień sięgającą nawet 150 metrów, kolarz z Kóz zajmował miejsce w trzeciej "10" stawki. Po dwóch okrążeniach był 26., tracąc ponad minutę do prowadzącego Szwajcara Mathiasa Flueckigera.

W dalszej części zmagań Wawak systematycznie coraz bardziej odstawał od "szpicy", ale zarazem przesuwał się w górę klasyfikacji, by ostatecznie zameldować się na mecie jako 19. zawodnik. Polak pokonał olimpijską trasę z czasem 1:29,10 sek. Do triumfującego Brytyjczyka Thomasa Pidcocka stracił niespełna 4 minuty.