O możliwym odejściu Tomasza Staszkiewicza mówiło się już w trakcie jesiennych zmagań, gdy z dalszego prowadzenia Górala zrezygnował Bartosz Woźniak. „Klamka” zapadła ostatecznie po finiszu rundy, a wraz z 1 grudnia br. dotychczasowy kierownik podziękował za dalszą współpracę. Powód takiego stanu rzeczy? – Względy osobiste. Nie ukrywam, że praca ta była bardzo czasochłonna i wymagała wielu wyrzeczeń. Będę miał teraz wreszcie nieco więcej czasu dla rodziny – zaznacza Staszkiewicz.
 



Funkcję kierownika Górala sprawował od 8 lat. W tym czasie nie brakowało przyjemnych momentów, na czele z awansem żywieckiego klubu na IV-ligowy szczebel. – Wszystkie odniesione zwycięstwa będę miło wspominał. Mam satysfakcję osobistą, że swoje obowiązki wypełniałem zawsze z pełnym zaangażowaniem i poświęceniem. To funkcja, w której trzeba mieć „łeb na karku” – tłumaczy nasz rozmówca, nota bene świętujący dzisiaj 47. urodziny.

Dodaje, że losy zespołu z Tetmajera zamierza w dalszym ciągu bacznie śledzić. – Na miarę możliwości będę pojawiał się na meczach i kibicował Góralowi, bo ten klub niezmiennie mam w sercu – mówi Tomasz Staszkiewicz.