Tytułowe pytanie to dylemat dręczący włodarzy klubowych od bardzo dawna. Zarówno kupowanie, jak i wychowywanie – choć większość o tym zapomina – jest kosztowne.

BBTS_Podbeskidzie mlodziez

Zanim klub będzie miał „pożytek” z młodego zawodnika, szkolonego począwszy od żaków poprzez trampkarzy i juniorów, zanim dołączy do pierwszej drużyny, wpierw będzie musiał zainwestować w niego kilka tysięcy złotych, a i tak nie dostaje gwarancji, że owa inwestycja się zwróci. Wszak tylko nieliczni w przyszłości dostają szansę gry w „jedynce”. Czy nie lepiej, zatem kupić „gotowca”?

Po wychowanku można się spodziewać, że w każdym meczu będzie „gryzł trawę” za klubowe barwy. Po „najemniku” – niekoniecznie. Nie bagatelizujmy, że przychodzi ów zawodnik do klubu tylko zarobić, bo każdy piłkarz ma jakieś ambicje. Poza tym nie wszystkich zawodników z „zewnątrz” należy wrzucić do jednego garnka.

Idealnym przykładem gdzie zawodnicy przychodzą odłożyć trochę na konto jest Manchester City. Szejkowie z Etihad Stadium od kilku lat kładą gigantyczny nakład finansowy na stworzenie najlepszej drużyny na świecie. Rezultat? Nie taki, jakiego by się spodziewano.

Ale nie wybiegajmy za daleko w świat. I u nas, na Podbeskidziu zdarzały się sytuacje, gdzie chciano na „gwałt” osiągać wyniki. Koszarawa Żywiec, Pewel Mała – choć porównanie do przywołanych „obywateli” należy traktować z przymrużeniem oka.

Pierwsza dekada XXI wieku to lata świetlności żywieckiej Koszarawy. IV liga, a następnie III były sukcesem tylko jednego pana – Antoniego Kruczyńskiego. Przez klub z al. Wolności w tamtym czasie przewinęły się takie nazwiska, jak m.in. Marcin Brosz, Mieczysław Sikora, Krzysztof Bizacki, Krzysztof Zaremba, Damian Gacki, Seweryn Kiełpin, Marcin Bukowiec, a prezes deklarował walkę nawet o II ligę. Niestety, wszystko, co dobre kiedyś się kończy. Wobec braku pomocy ze strony miasta Żywca i konfliktu zarządu z Kruczyńskim, Koszarawa z powodów ekonomicznych musiała się wycofać z rozgrywek do ligi okręgowej. Dziś żywczanie, choć długi z III ligi w dalszym ciągu są, powoli stają na nogi. Ponadto, podopieczni Zbigniewa Skórzaka są jednym z faworytów do zdobycia mistrzostwa.

Drugim przykładem, gdzie jedna osoba chciała zbudować „wielką” drużynę jest LKS Pewel Mała. I to nie tak dawno, bo jeszcze w ubiegłym roku pewlanie występowali w lidze okręgowej. Daniel Dybczak, grający sponsor LKS-u, sprowadził do drużyny zawodników, z których wielu nadawałoby się nawet do III ligi. Wydatki jednak rosły, a osamotniony Dybczak nie był w stanie sprostać wymaganiom finansowym na tym szczeblu rozgrywek. W wyniku tego był zmuszony do rozwiązania pierwszej drużyny. Dziś Ludowy Klub Sportowy reprezentuje tylko grupa juniorów, którzy dzielnie walczą w zmaganiach A-klasy juniorów.

Na drugiej półkuli, jeśli chodzi o politykę budowy drużyny, są Czarni-Góral Żywiec. Ekipa z Tetmajera od kilku lat jest konsekwentnie tworzona w oparciu o wychowanków Żywieckiej Akademii Piłki Nożnej i z powodzeniem radzi sobie w zmaganiach IV-ligowych. Fundamenty mocne, ale czy też długofalowe? Kilku zawodników Górala obecnie jest w klasie maturalnej, a po ukończeniu szkoły większość z nich chciałaby spróbować swoich sił wyżej. Następcy? Jest ich coraz mniej. Od jakiegoś czasu ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego sukcesywnie odchodzą kolejni uczniowie. I nie jest to spowodowane zakończeniem przygody z piłką, ponieważ przeważnie przechodzą po prostu do innego klubu. Gdy zabraknie młodzieży pozwalającej na prezentowanie odpowiedniego poziomu, nad Góralem mogą zawisnąć czarne chmury, bo jak wiadomo w klubie się nie „przelewa”. Na sprowadzenie nowych zawodników pieniędzy bez wątpienia nie starczy...

Najlepszą szkółkę na Podbeskidziu ma zdecydowanie w powszechnej opinii Rekord Bielsko-Biała. Klub, mający po dwie drużyny w każdym roczniku, ma w czym wybierać. Potencjał szkółki zauważył szkoleniowiec III-ligowca Wojciech Gumola, który coraz częściej zaczął sięgać po młodych zawodników. Ale Rekord to również duża grupa zawodników z „zewnątrz”, dzięki czemu wyniki są zadowalające.

Reasumując – nie ma złotej metody na sukces. Czy wychowujesz czy kupujesz, najważniejsze, aby robić to „z głową” oraz zachować pewną równowagę.