Zdecydowanym faworytem spotkania w Radziechowach byli gospodarze, którzy w tym sezonie przegrali zaledwie raz, i to pomimo tego, że "drugi garnitur" Podbeskidzia miał za sobą trzy zwycięstwa z rzędu. Początek meczu sprawił jednak, że wszystko poszło - jak to się zwykło mówić - w gwizdek. 

Już w piątej minucie bielszczanie wypracowali sobie przewagę psychiczną nad gospodarzami po tym, jak Konrad Gutowski pokonał Łukasza Byrtka. Poddenerwowani piłkarze GKS-u szybko chcieli wyrównać, i trzeba zaznaczyć, że kilka razy bliscy szczęściu byli. Zesłany z I zespołu Mateusz Lis pomiędzy słupkami był jednak dziś w wysokiej dyspozycji. Podobnie zresztą, jak i Ł.Byrtek, lecz on przed przerwą dał się raz jeszcze zaskoczyć - tym razem Mateuszowi Wajdzikowi

Na drugie 45. Maciej Mrowiec do boju desygnował Łukasza Błasiaka, który zastąpił bezbarwnego Rafała Hałata na placu gry. Zmiana ta nadała radziechowianom nieco więcej jakości w ofensywie, czego efektem był gol z rzutu karnego Marcina Byrtka w 55. minucie. Nie była to jednak bramka kontaktowa, wszak pięć minut wcześniej - na 0:3 trafił Damian Oczko. Podopieczni Piotra Bogusza kończyć strzelać nie zamierzali. W ostatnim kwadransie potyczki gospodarze otrzymali jeszcze dwa ciosy. Wpierw od Aleksandra Chmielewskiego, następnie od Filipa Matuszczyka. Tym samym lider otrzymał "zimny prysznic", który - miejmy nadzieję - podziała na niego mobilizująco. 

Protokół meczowy poniżej.