SportoweBeskidy.pl: Panie Marku nie ukrywam, że dla mnie te mistrzostwa były stosunkowo… dziwne. Pretendenci do trofeum poodpadali wcześniej, aniżeli Walia czy Islandia.
Marek Motyka: Mistrzostwa Europy we Francji były bardzo ciekawe. Pierwszy raz spotkaliśmy się ze strukturą gry 24. reprezentacjami. Ta zupełnie nowa forma rozgrywek sprawdziła się – dodała kolejnej dawki emocji. Patrząc jednak na mecz finałowy, gdy podczas dogrywki zawodnicy padali na murawę pozostaje lekki niesmak. Ta forma jest niezwykle wyczerpująca dla piłkarzy. Szkoda również, że nie ma spotkania o trzecie miejsce. Dla Walijczyków stanięcie na podium byłoby wielką satysfakcją. 
 
SportoweBeskidy.pl: Nam Polakom wielkiej radości przysporzyły w głównej mierze występy biało-czerwonych.
M.M.: Dwa sparingi, które nasza reprezentacja rozegrała przed turniej spowodowały, że nie byłem pewny naszej dyspozycji. Obawiałem się o wynik na tych mistrzostwach. Życie pokazało jednak, że nie mamy się czego wstydzić. Powinniśmy być raczej dumni. Przed EURO ćwierćfinał każdy z nas brałby zapewne "w ciemno", bo minimum było przecież wyjście z grupy. Teraz pozostaje jednak lekki niedosyt. Widać to było na lotnisku, gdy nasi zawodnicy wysiadali z samolotu z opuszczonymi głowami. Zdają oni sobie na pewno sprawę, że nie wykorzystali historycznej okazji. Szkoda, bo o wszystkim zdecydowały pechowe rzuty karne. Jednak, jeżeli my odczuwamy niedosyt, to, co mają powiedzieć… Hiszpanie?
 
SportoweBeskidy.pl: Jakich doszukuje się pan największych plusów oraz minusów w naszej reprezentacji?
M.M.: Nie ukrywam, że najbardziej obawiałem się o defensywę, z którą problem mieliśmy od lat, a wobec kontuzji Rybusa skleiliśmy ją „za pięć dwunasta”. Okazało się, że mieliśmy na tych mistrzostwach jedną z najlepszych linii obrony. Odkryciem został Michał Pazdan, który w momencie stał się ulubieńcem kibiców. Na pochwałę zasługuje również dobrze grający na lewej stronie obrony Artur Jędrzejczyk. Minusy? Większych nie dostrzegam. Naprawdę bardzo dobrą pracę wykonał Adam Nawałka z tą reprezentacją.
 
SportoweBeskidy.pl: Drużyna-niespodzianka w kontekście całego turnieju?
M.M.: Na pewno Walia i Islandia. Były to zespoły, które w walki o najwyższe cele w ogóle nie były brane pod uwagę. Tymczasem zaszły bardzo daleko. Mimo wszystko największą drużyną-niespodzianka jest jednak… Portugalia. Mało kto spodziewał się, że zostaną mistrzami. Na początku turnieju we Francji grali niemrawo, ledwo wyszli z grupy. Z meczu na mecz rozkręcali się jednak, aż skończyli na samym szczycie. Nie mnie rozstrzygać czy sprawiedliwie, czy nie. Piękny strzał zawodnika rezerwowego dał im puchar.

SportoweBeskidy.pl: A rozczarowanie?
M.M.: Hiszpania. Mistrz Świata, Europy a odpadł w 1/8. Zdecydowanie więcej spodziewałem się po tej reprezentacji. „In minus” zaliczam również Rosjan, Anglików, no i Belgów. Ci ostatni wymieniani byli przecież w gronie faworytów do tytułu. 

SportoweBeskidy.pl: Podsumowanie Mistrzostw Europy już z nami. Na sam koniec panie Marku nie omieszkam się nie pominąć tematu Podbeskidzia. Czy „Górale” są w stanie wrócić do Ekstraklasy?
M.M.: Jestem z Żywca, więc los Podbeskidzia leży mi na sercu i zawsze kibicuje tej drużynie i trzymam za nią kciuki. Sparingi na pewno nie napawają optymizmem, ale po to są gry kontrolne by sprawdzać zawodników, taktykę oraz różne alternatywy. Do ich wyników nie przywiązałbym więc większej uwagi. Wszystko tak naprawdę zweryfikuje liga. Zweryfikuje pracę zarządu, czy ten odpowiednio wzmocnił zespół oraz pracę trenera – czy odpowiednio przygotował zawodników. Gra w I lidze bardzo różni się od tej w Ekstraklasie. Tutaj sama technika nie wystarczy. Potrzebna jest w głównej mierze ambicja, determinacja. Tu mecze wygrywa się „sercem” i zaangażowaniem. Jest sporo zespołów, które chcą wrócić do elity. Mam na myśli Górnika Zabrze, GKS Katowice, czy Miedź Legnica. Awansu życzę jednak bielszczanom.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę.
M.M.:
Dziękuję.