Pięć bramek padło w sparingowej potyczce Świtu Cięcina z Kalwarianką Kalwaria Zebrzydowska. Z beskidzkiego punktu widzenia – niestety. Wszystkie bowiem zdobywali futboliści IV-ligowca.

swit ciecina Wyniki w okresie przygotowawczym nie są ważne – zwykł mawiać były selekcjoner reprezentacji Polski, Franciszek Smuda. Do tej dewizy odnoszą się w Cięcinie, bo Świt podczas zimowych przygotowań na razie nie imponuje. W sobotę, na boisku Hutnika Nowa Huta, przedstawiciel bielskiej „okręgówki”, został boleśnie potraktowany przez IV-ligową Kalwariankę. Do przerwy rywale Świtu pokusili się o jedno trafienie, ale w drugiej odsłonie worek z bramkami rozwiązał się. Licznik zatrzymał się na pięciu golach. I choć nie jest to powód do rozpaczy, bo i przeciwnik mocny, a do ligowych potyczek daleko, to w szeregach ekipy z Cięciny zadowolenia być nie mogło...

– Nie mieliśmy nic do powiedzenia w tym meczu. Na razie pomału budzimy się i ładujemy akumulatory. Wygrywać chcemy, gdy zacznie się sezon – mówi Dariusz Kozieł, szkoleniowiec cięcinian.

Na razie w zespole beniaminka ligi okręgowej nie ma nowych twarzy, choć jak zaznacza trener Świtu przymiarki transferowe mają miejsce. W przyszły weekend sparingpartnerem będzie LKS Leśna, a-klasowy lider na Żywiecczyźnie.

Świt Cięcina – Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska 0:5 (0:1)

Świt: Elżbieciak (Pawlus) – Gołębiowski, Szumlas, Kukioła, Dom.Juraszek, K.Kozieł, Szczotka, Pyjas, Kosiec, Gołuch, Kozioł oraz Sołtysek, Gawron, Daw.Juraszek, Kuras, Skrzypek Trener: D.Kozieł