- To był nasz bardzo słaby mecz. Nie ma tutaj co komentować tak naprawdę. Zagraliśmy tak, jak trenujemy - powiedział ze sporą dozą szczerości Dominik Natanek, trener Skałki. 

 

Początek spotkania nie zwiastował, iż spotkanie zakończy się wysoką przegraną ekipy z Żabnicy, wszak przy stanie 0:0 mieli dwie dobre okazje strzeleckie, których nie wykorzystali. Co nie udało się Skałce, powiodło się w 25. minucie gospodarzom. Smrek na prowadzenie wyprowadził Moura, który głową zamknął dośrodkowanie z kornera Deiversona Limy. Skałka zdołała jednak odpowiedzieć niespełna 10 minut później, gdy Wiktor Wolny celnie "główkował" po rzucie rożnym. Stracona bramka podziałała jednak mobilizująco na zespół ze Ślemienia, który do przerwy trafiał do siatki jeszcze dwukrotnie. Szymon Stawowczyk wykorzystał dogranie ze skrzydła od Filipa Bąka. Ten drugi wcielił się również w rolę asystenta przy bramce Limy. 

 

W drugiej połowie Smrek kontrolował przebieg spotkania, jednak nie zamierzał poprzestać na bramkowych zdobyczach. Bardzo dobry występ zanotował Moura, który skompletował hat-tricka w tym spotkaniu. Jego druga bramka była następstwem dobitki strzału Artura Barcika, a przy trzeciej wykorzystał sytuację sam na sam. Gola na otarcie łez w 83. minucie strzelił dla Skałki Dominik Błachut.