
Dariusz Rucki: Lepiej spróbować, aniżeli żałować później, że się czegoś nie zrobiło
Znamy odpowiedź na kluczowe pytanie stawiane wraz ze zdobyciem przez piłkarzy Górala Istebna tytułu mistrza Ligi Okręgowej Żywiecko-Skoczowskiej. Wątpliwości rozwiewa w STREFIE WYWIADU sam szkoleniowiec "Górali" Dariusz Rucki.
SportoweBeskidy.pl: Wygraną w Strumieniu zapewniliście sobie w miniony weekend mistrzostwo. A wszyscy zadają sobie pytanie – czy w ślad za tym idzie awans i występy Górala Istebna w V lidze w nowym sezonie?
Dariusz Rucki: Jesteśmy po decydującym spotkaniu, na którym pojawiły się argumenty „za” i „przeciw”. Mogę już jednak oficjalnie przekazać, że podejmujemy rękawicę. Będziemy robić wszystko, aby skutecznie powalczyć na szczeblu V ligi i godnie reprezentować naszą miejscowość, dla której to ogromna nobilitacja. Zgodni jesteśmy w klubie co do tego, że lepiej spróbować, nawet ponosząc tego konsekwencje, aniżeli później żałować, że się w ogóle nie spróbowało.
SportoweBeskidy.pl: Z czego wynikały wątpliwości związane właśnie z awansem?
D.R.: Mamy niewyjaśnione do końca kwestie z kilkoma zawodnikami, którzy potencjalnie mogliby nas wzmocnić. 4-5 tematów pozostaje na ten moment otwartych i żaden nie jest na 100 procent potwierdzony. Myślę jednak, że coś z naszych planów transferowych „wypali” i wiążę z tym spore nadzieje. Mówimy więc w kontekście naszych rozterek o aspekcie stricte sportowym, aby podnieść poziom zespołu, ale zrobić to z głową i postawić na zawodników, którzy będą się w jakimś stopniu z klubem utożsamiali i dobrze w nim czuli.
SportoweBeskidy.pl: A kwestie natury organizacyjnej?
D.R.: Jako klub damy sobie radę z wszystkim tym, co wiąże się z grą w V lidze. Mam tu na myśli zarówno logistykę, jak i względy finansowe. Nie mam tu większych obaw, a cieszy także to, że są pomysły, aby rozwijać infrastrukturę służącą klubowi.
SportoweBeskidy.pl: Co budzi twoje największe obawy sportowe?
D.R.: Uważam, że nie mamy słabego zespołu, nawet uwzględniając już dziś grę na wyższym szczeblu. Warunek jest jednak taki, abym na każdym meczu miał do dyspozycji możliwie mocną kadrę. Nie będziemy w V lidze chłopcami do bicia, choć zdaję sobie sprawę, że różnica w porównaniu do „okręgówki” jest duża. Czołówka V ligi może nas przewyższać pod względem piłkarskim, ale będziemy nadrabiać zespołowością, charakterem, wolą walki. Spodziewam się znacząco większej niż dotychczas ilości meczów „stykowych”, a więc takich, jakie rozgrywaliśmy choćby wiosną z Victorią Hażlach czy Wisłą Strumień w lidze okręgowej.
Ciekawostką jest to, że w całym województwie śląskim, uwzględniając poziom IV i V ligi oraz poszczególnych „okręgówek”, jesteśmy drugim zespołem z najmniejszą liczbą straconych bramek. Oczywiście tych meczów akurat w naszej lidze było trochę mniej, ale możemy poszczycić się żelazną defensywą. Na wiosnę straciliśmy zaledwie 6 bramek i żadnej z akcji, bo wszystkie rywale strzelali nam po stałych fragmentach, do tego dochodzi jeden „swojak”. Natomiast nie dominowaliśmy w kwestiach ofensywnych i to kierunek wymagający poprawy, bo nie da się wygrywać meczów, jeśli goli się nie zdobywa.
SportoweBeskidy.pl: Ubytki personalne w Istebnej jakieś będą?
D.R.: Nie będzie. Całą kadrę z mijającego sezonu utrzymujemy i jest to bardzo budująca wiadomość. Chcemy też, aby dalej funkcjonowała „dwójka”, tu otwartą jest kwestia obsady trenera. Generalnie zespół rezerw dużo nam daje, stąd wola kontynuacji. Rozglądamy się jednocześnie za młodzieżowcem. V liga jest już pewnym magnesem i szansą dla kogoś, kto zechciałby do nas dołączyć. Drzwi są do tego jak najbardziej otwarte.
SportoweBeskidy.pl: Optymizmu wam nie brakuje, ale patrząc na „ciężary”, z jakimi borykają się w V lidze zespoły ze Skoczowa, Drogomyśla, Żywca i Milówki – do niedawna reprezentanci „okręgówki” – możecie zostać solidnie zweryfikowani.
D.R.: Jestem tego świadom, ale wziąłbym pod uwagę fakt, że w obecnym sezonie V ligi połowa ligi walczyła do niedawna o najwyższe cele, a połowa broniła się przed degradacją. Naszym celem będzie utrzymanie i co tego nie ma wątpliwości. Nie chcemy tylko na tym poziomie się pojawić i zniknąć po sezonie. Przypomnę, że w poprzednim sezonie do V ligi awansowały w następstwie reorganizacji aż 4 kluby, więc można powiedzieć, że właściwie wszyscy chętni „okręgówkę” opuścili.
SportoweBeskidy.pl: To zgoła odmiennie do sezonu, który finiszuje, bo chętnych do awansu można było szukać ze świecą...
D.R.: Rzeczywiście nie było zespołu mającego parcie na V ligę, co też jest pokłosiem awansu wspomnianej czwórki. Rozegraliśmy też stosunkowo niedużo meczów, bo nasza skoczowska B-klasa ma więcej kolejek. Przez to było mniej miejsca na pomyłki i ewentualne odrabianie poniesionych strat. Nie był to łatwy sezon, a stawka mocno wyrównana, skoro na kilka kolejek przed końcem kilka drużyn było zamieszanych w grę o tytuł.
SportoweBeskidy.pl: Co będzie waszym atutem jako beniaminka?
D.R.: Na pewno charakter, który prezentujemy na boisku. Na pewno też stałe fragmenty, bo bodajże połowę goli w tym sezonie strzelaliśmy właśnie w taki sposób. Wiem też, że w V lidze ten aspekt odgrywa istotną rolę. W walce, a tu jej brakować nie będzie, czujemy się całkiem dobrze, więc nie obawiamy się na zapas tego, co przed nami. Wystartujemy z przygotowaniami pewnie 7 lub 8 lipca. Przerwa letnia będzie więc stosunkowo krótka, ale my w Istebnej długich przerw od piłki akurat nie lubimy (śmiech).