Podobnie odnieść się można do następstw sobotniego występu przeciwko ekipie Decoru, który z początku zapowiadał się na trudniejszy, niż to finalnie się okazało. – Po pierwszej połowie wynik remisowy brałbym w ciemno. Graliśmy trochę bez wiary, rywal przeważał, raz nawet uratował nas słupek – opowiada Michał Pszczółka, szkoleniowiec IV-ligowca z Puńcowa. Goście odgryźli się ledwie raz – Kamil Adamek przechwycił piłkę rozgrywaną przez stoperów, ale zbyt długo zwlekał z wykończeniem niniejszej okazji.

Na rewanżową część potyczki przyjezdni wyszli w zmienionym ustawieniu i to zdało efekt, bo Decor nie stwarzał już takiego zagrożenia w pobliżu „świątyni” puńcowian. A jeśli można ocenić, że którykolwiek z zespołów był bliżej zgarnięcia „maksa”, to w tym aspekcie należałoby wskazać na Tempo. W samej końcówce kilkukrotnie kotłowało się w obrębie „16” Decoru, a znów najbliżej powodzenia był K. Adamek, którego uderzenia bronił bramkarz gospodarzy.

Mimo wszystko optymistyczne nastroje w szeregach beniaminka zmąciła nieco kontuzja Wojciecha Maciejowskiego, którego po starciu z przeciwnikiem awaryjnie między słupkami zastąpić musiał Zbigniew Huczała.