To pokłosie triumfu aż 5:1 nad ekipą ROW-u Rybnik, o którą gospodarze postarali się w dużej mierze w premierowej części meczu, okraszonej okazałym wynikiem 3:0 dla bestwinian. – Pochwały należą się całej drużynie za zaprezentowany bardzo dobry poziom gry. Zwycięstwo nie jest przypadkowe, bo byliśmy przygotowani na tego przeciwnika. Miałem okazję obserwować go w konfrontacji z „dwójką” Podbeskidzia i po prostu wykorzystaliśmy słabości, które wcale nie słaby zespół z Rybnika też ma – wyjaśnia szkoleniowiec LKS-u Sławomir Szymala.

Przyznaje, że na przełamanie zanosiło się, bo od startu rozgrywek beniaminek dzielnie rywalizuje z drużynami o większej IV-ligowej rutynie. – Odblokowaliśmy się, choć mogliśmy uczynić to wcześniej. Wcale źle to z naszej strony nie wyglądało, natomiast nie potrafiliśmy stawiać kropki nad „i” w wyrównanych meczach – mówi trener ekipy z Bestwiny.
 



Dla jej postawy w konfrontacji z rybniczanami istotne znaczenie miały nowe nabytki, w tym notujący „dwupaka” Jakub Raszka. – Nie tylko jakość jest tu ważna. Wreszcie miałem na ławce pełną „18” i optymalne możliwości dokonywania zmian. Brakowało nam tego do tej pory tak samo, jak i punktów – dodaje nasz rozmówca.

W tę sobotę piłkarzy z Bestwiny czeka przeprawa wyjazdowa z Góralem Żywiec, a więc jedynym zespołem, który punktowego licznika w obecnym sezonie jeszcze nie „uruchomił”. – Góral też chce się w końcu przełamać, co oznacza, że łatwo mieć nie będziemy. Na wyjeździe gra się w tej lidze inaczej. My podchodziliśmy do tych meczów zbyt bojaźliwie, ale będziemy dążyli tu do zmiany – podsumowuje Szymala.