Goście byli dziś nastawieni na defensywę, z którą faworyt ewidentnie sobie nie radził. Co więcej, długo to Bory miały więcej do powiedzenia „z przodu”. Gole beniaminkowi przynieść mogły dwa kąśliwe strzały Gabriela Duraja – w 19. i 27. minucie pewnie bliźniacze uderzenia padły łupem Tomasza Łysonia. Dopiero kilka ostatnich minut pierwszej połowy należało do czechowiczan. W 39. minucie wślizgiem po rzucie rożnym egzekwowanym przez Szymona Jastrzębskiego szczęścia szukał Grzegorz Gąsiorek. Piłka przeleciała dwa metry ponad „świątynią”. W 43. minucie dośrodkowanie z rzutu wolnego Mateusza Żyły omal nie doprowadziło do gola. Instynktownie futbolówkę po uprzednim koźle odbił Rafał Prochownik.

Golkiper Borów był w sobotę jasnym punktem swojej drużyny. Porażce jednak nie zapobiegł. Zwycięską akcję MRKS przeprowadził w 52. minucie. Do „długiej” piłki Gąsiorka z okolic środka boiska dopadł Grzegorz Sztorc, po czym zwodem minął bramkarza, dopełniając formalności. Więcej trafień gospodarze nie odnotowali, jak wyżej wskutek dobrej postawy Prochownika, który zaświadczając o swoim fachu odbił próby Rafała Adamczyka z głowy, czy Dominika Kopcia z okolic „16”. Gola szukał również Żyła, bliski tego był po jednym z rzutów wolnych. Goście z Pietrzykowic do końca w niespodziankę wierzyli, zmuszając czechowicką ekipę do wysiłku. Najlepszą sposobność, by Łysonia zaskoczyć Bory wypracowały sobie po kornerze z 67. minuty. Olbrzymi „kocioł” w polu karnym zakończył się strachem dla miejscowych.

Protokół meczowy poniżej.