SportoweBeskidy.pl: Zadziwiacie wielu obserwatorów „okręgówki”. Spodziewaliście się aż takiej serii na początku sezonu?
Tomasz Wuwer:
Nie możemy na nic narzekać po tak udanym starcie. Każdy trener wierzy w swój zespół i w moim przypadku było przed sezonem podobnie. Rzeczywiście jesteśmy chyba ewenementem, bo seria ośmiu zwycięstw zdarza się rzadko. Mamy dużo goli zdobytych na koncie, jednocześnie mało straconych. Wszystko układa się dla nas wyśmienicie.

SportoweBeskidy.pl: A kadry wcale mocniejszej nie macie w porównaniu do poprzednich rozgrywek...
T.W.:
Latem dołączyli do nas Jakub Kubica i Darek Rucki, mieliśmy natomiast poważne problemy liczebne, bo dysponowaliśmy składem 14-osobowym. Nie wyglądało to wcale tak różowo. Ale pozbieraliśmy się i skompletowaliśmy całkiem niezły zespół, który może personalnie nie wygląda tak, jak w poprzednim sezonie, choć wyniki świadczą o czymś innym.

SportoweBeskidy.pl: Ofensywa na czele z Szymonem Płoszajem nie zawodzi. Odczuwacie więc brak Pawła Leśniewicza i Michała Pietraczyka?
T.W.:
Oczywiście, że ci zawodnicy bardzo by się przydali. Obaj robili różnicę, gdy grali w naszej drużynie. Wobec ich odejścia musieliśmy oprzeć nasz atak na Szymku Płoszaju, który staje na wysokości zadania i prowadzi w klasyfikacji strzelców w całej lidze. I na całe szczęście ten wariant wypalił, bo jeśli spojrzymy na naszą ofensywę w szerszej perspektywie to trudno mówić o jakimś niesamowitym potencjale.



SportoweBeskidy.pl: Kolejny rywal to Kuźnia Ustroń, czyli obecny wicelider. Ewentualne zwycięstwo chyba utwierdzi was w przeświadczeniu, że ciężko będzie Wisłę zatrzymać?
T.W.:
Już teraz czujemy, że nie jest to takie proste i mecz z Kuźnią do tego potrzebny nie jest. Nie ma co ukrywać – przed nami derby, na które czekaliśmy przez lata. Tak ułożył się początek sezonu, że i my, i Kuźnia wyraźnie odskoczyliśmy pozostałym drużynom. Zwycięzca sobotniego spotkania może wykonać poważny krok w stronę awansu. Jasne, że szans nikt nie straci, ale przynajmniej dla układu tabeli jesienią to konfrontacja kluczowa, bo połowa rundy już za nami.

SportoweBeskidy.pl: A ktoś jeszcze do walki o tytuł może się włączyć?
T.W.:
Góral, stawiany przed sezonem w gronie faworytów, ma już spore straty. Ale na pewno ten zespół złapie swój rytm. Jest dużo solidnych zespołów w lidze, choć raczej nie na awans. MRKS Czechowice-Dziedzice, LKS Bestwina grają równo i dobrze, Pasjonat dochodzi do wysokiej dyspozycji. Trzeba się sprężyć, aby nie dać tym rywalom nadziei na nawiązanie punktowego kontaktu.

SportoweBeskidy.pl: Zagracie w hicie rundy na „sztucznym” boisku...
T.W.:
Graliśmy już właśnie z Kuźnią na tej nawierzchni. Cóż, to nowe wyzwanie, któremu postaramy się podołać.

SportoweBeskidy.pl: A w razie niepowodzenia wzmocnić zimą?
T.W.:
Mam nadzieję, że wróci do nas Paweł Leśniewicz. Drugi napastnik jest nam potrzebny, bo dziś trochę z przodu „sztukujemy”. W linii pomocy dajemy sobie radę, ale też myślimy o transferze. Podobnie na środku obrony, by wzmocnić rywalizację. Liczymy więc na to, że zimą Wisła stanie się jeszcze mocniejszym zespołem.

SportoweBeskidy.pl: Częstsza obecność trenera na meczach, niż miało to miejsce minionej wiosny też pomaga?
T.W.:
Nie poprowadziłem zespołu tylko w konfrontacji ze Spójnią Zebrzydowice i tak się złożyło, że ledwo wygraliśmy. W sezonie poprzednim na pięć meczów pod moją obecnością zespół zanotował bodaj cztery porażki. Na plus należy ocenić to, że nie brakuje nam doświadczonych piłkarzy. Darek Rucki akurat miał kontuzję, pokierował drużyną, która po przerwie zagrała w Zebrzydowicach znacznie lepiej. Przeciwko Kuźni najprawdopodobniej zabraknie mnie na ławce, ale zespół będzie przygotowany na różne warianty, by wszystko przebiegło pomyślnie dla nas. Liczymy na dobry wynik, bo jesteśmy świadomi swoich umiejętności. Kuźnia to zespół bardzo silny kadrowo, też będzie zmobilizowana, więc ciekawy mecz jest gwarantowany.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę.
T.W.:
Dziękuję.