- Dla nas to stracone dwa punkty, a nie zyskany jeden. Nie wygrywamy kolejnego meczu, w którym mamy sporą przewagę. Rywal postawił na proste środki w tym spotkaniu i przyniosło to mu zamierzony efekt - zauważa Daniel Feruga, trener MRKS-u. 

 

Pierwsze minuty derbowego spotkania bez wątpienia należały do czechowiczan. Już w 3. minucie przed szansą na otwarcie wyniku stanął Bartłomiej Ślosarczyk, który po podaniu Krystiana Kawki "ostemplował" poprzeczkę. Ten sam duet chwil kilka później, w 20. minucie, wypracował premierowe trafienie. Na listę strzelców wpisał się Kawka, a asystował mu Ślosarczyk. Kuźnia, która miała swój określony plan na to spotkanie, niespełna kwadrans później doprowadziła do wyrównania. Kamil Szlufarski wykorzystał dogranie z bocznego fragmentu boiska. 

 

Jak się później okazało, gol ten ustalił losy meczu. Po przerwie optyczną przewagę bez wątpienia mieli czechowiczanie, jednak nie potrafili jej udokumentować w rezultacie. Spora w tym zasługa formacji defensywnej Kuźni, która zagrała dobre zawody. MRKS nie potrafił się przebić przez obronny "mur" gości, mimo iż grali w przewadze od 70. minuty, po tym jak czerwoną kartkę ujrzał Nazar Butenko. W drugiej połowie dobre okazja dla gospodarze mieli: Ślosarczyk oraz Patryk Mizera.