Wojciech Chuchała w STREFIE WYWIADU: fantastyczny sezon
Kolejnym gościem STREFY WYWIADU jest Wojciech Chuchała. Pochodzący z Bielska-Białej kierowca rajdowy Platinum Subaru Rally Team wraz z pilotem Kamilem Hellerem stanął w tym sezonie na najniższym stopniu podium Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Poniżej zapis rozmowy z popularnym „Siemanko”.
SportoweBeskidy.pl: Jak pan ocenia zakończony sezon? Trzecie miejsce w klasyfikacji RSMP można zapewne uznać za sukces. Wojciech Chuchała: Sezon oceniam jako fantastyczny. Wraz z całym zespołem liczyliśmy się w walce o tytuł mistrza Polski. Zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Jeździliśmy bardzo szybko, a nasz samochód w zasadzie nie miał żadnych kaprysów. Może poza małymi na ostatnim rajdzie, ale on też już czuł, że robota skończona. Myślę, że walcząc o najwyższe lokaty tylko pierwsze miejsce jest zadowalające, dlatego też nie miało dużego znaczenia to, czy będę drugi, trzeci czy piąty. Ważne jest to, że parę razy byliśmy naprawdę najszybszą załogą. No i kilka razy jechałem bardzo popisowo, co z pewnością podobało się fanom rajdów.
SportoweBeskidy.pl: Który z tegorocznych rajdów był tym najlepszym? W.Ch.: Najbardziej cieszył mnie Rajd Kauno Ruduo na Litwie. Szutrowe trasy z tysiącami szczytów, przez które samochód rajdowy leci z potężną prędkością są naprawdę trudne do przejechania. Trzeba dobrze celować, żeby po takiej hopce wylądować znowu na drodze. Tym bardziej, że często dzieje się to tak szybko, że drogi nawet nie widać, a jak wiadomo, samochód w powietrzu nie skręca. I tam też zabrakło około pięciu sekund do zwycięstwa. Myślę, że z tego powodu to najbardziej udany rajd.
SportoweBeskidy.pl: Najtrudniejszy? W.Ch.: To ten, w którym nie mogę wystartować (śmiech). W tym roku to był rajd rzeszowski. Najtrudniej jest nie móc uczestniczyć w rywalizacji i przyglądać się jak rywale atakują. Chociaż przyznam, że rajdówki w akcji, obserwowane z perspektywy kibica, to też cudne przeżycie.
SportoweBeskidy.pl: Udało się panu zrealizować wszystkie założenia na ten sezon? W.Ch.: W trakcie sezonu liczyłem, że uda się jechać jeszcze lepszym tempem i wygrywać rajdy. Ale gdybym wykonał ten plan taktyczny, to nie miałbym co robić w przyszłym roku (śmiech).
SportoweBeskidy.pl: Jeden sezon się zakończył, zbliża następny. Jakie pana załoga ma związane z nim plany? W.Ch.: Jak to mówimy w żargonie rajdowym, plany są takie, żeby iść co się da. Pojedziemy najszybszym możliwym tempem, a to musi iść w parze z dobrymi rezultatami.
SportoweBeskidy.pl: Jak przebiega rywalizacja z kolegą z "podwórka". Kajetan Kajetanowicz również pochodzi z podbeskidzkich rejonów. W.Ch.: Kajto to świetny gość, mega szybki kierowca. Sam byłem w szoku, kiedy oglądałem z jaką prędkością mknie po oesach. Nie znam nikogo szybszego od niego, a możliwość rywalizacji z nim daję szansę potężnego rozwoju. Chętnie bym się z nim jeszcze pościgał.
SportoweBeskidy.pl: Nie spędza pan 24 godzin na dobę w samochodzie. Co pan robi w wolnych chwilach? Jakieś inne zainteresowania poza rajdami? W.Ch.: Bardzo dużo jest tych zainteresowań. Uwielbiam sport w każdym rodzaju. Codziennie biegam, dużo czasu przesiaduję na siłowni, a do tego prowadzę szkolenia w SJS (szkoła jazdy Subaru) i na torze kartingowym ZYG-ZAK. To mi daję masę frajdy. Zwłaszcza szkolenie innych. Gdy widzę odpowiedni progres, jestem bardzo dumny z moich podopiecznych.
SportoweBeskidy.pl: Na koniec pytanie o pseudonim. Dlaczego "Siemanko"? W.Ch.: Zawsze zagadywałem do kolegów i koleżanek wyskakując z tekstem "siemanko"! Tak się złożyło, że odwrócili to przeciwko mnie i teraz oni tak zagadują do mnie (śmiech).
SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. W.Ch.: Również dziękuję.