Powrót niczym z... wojny

Spadkowicz z Goleszowa pozbierał się na dobre po opuszczeniu szeregów „okręgówki” – taki wniosek wysnuć można wobec kolejnego triumfu podopiecznych Zbigniewa Brudnego. Przed tygodniem ograli aż 6:1 ekipę Orła Zabłocie, by w miniony weekend świętować okazały skalp w Brennej, o który wcale łatwo nie było. – Przede wszystkim nie byliśmy faworytem meczu i doskonale z tego sobie sprawę zdawaliśmy. Ale chcieliśmy pokazać, że wracamy na właściwe tory i walczyliśmy na całego. Efekt pomeczowy jest taki, że wracaliśmy niczym z wojny, poobijani i z kontuzjami, ale swój cel osiągnęliśmy – opowiada uradowany trener LKS-u Goleszów.

Lob, pressing, kontra i defensywa

Premierowa połowa przyniosła jedynego gola w 16. minucie, gdy zespołową akcję lobem ponad bramkarzem Beskidu sfinalizował Adrian Czudek. Goście zarazem nie pozwalali rywalowi rozwinąć skrzydeł, umiejętnie radząc sobie na terenie uznawanym powszechnie za niewygodny. Także po przerwie drużyna z Goleszowa dowiodła swej wyższości. Paweł Cholewa wywarł pressing „w tyłach” Beskidu, podwyższając wynik na 2:0 w 66. minucie. Kiedy piłkarze z Brennej ripostowali rzutem karnym, odpowiedzią pieczętującą wyjazdowy sukces goleszowian stała się wzorcowa kontra, okraszona trafieniem Krzysztofa Felisa.

Nie tylko postawa w ofensywie była kluczem do zgarnięcia cennego kompletu. – Uniknęliśmy prostych błędów w obronie, których na początku sezonu a-klasowego dopuszczaliśmy się zdecydowanie za dużo. Punkty cieszą pod kątem mentalnym, bo zamierzamy konsekwentnie dążyć do tego, by spokojnie się utrzymać – zaznacza Brudny.
 



Bracia na lidera, outsider w kryzysie

Kroczący dotąd zwycięskim marszem Góral Istebna został zastopowany w Nierodzimiu. Na finiszu potyczki, konkretnie w minucie 87., Mieczysław Sikora wystąpił w roli asystenta, zaś jego brat Adrian – strzelca. Niespodzianka? – Niekoniecznie, bo zespół z Nierodzimia jest nieobliczalny i ma w swoich szeregach gwiazdy, jak na a-klasowy poziom. Może więc wygrać z każdym w naszej lidze – podkreśla szkoleniowiec spadkowicza z „okręgówki”.

Skoro przywołany został wątek rozstrzygnięć nieoczekiwanych, to takie ziściło się w Pierśćcu. – Victoria nie poradziła sobie z Błękitnymi, na co się w istocie nie zapowiadało – dodaje nasz rozmówca, który w podobnym tonie ocenia remis Iskry Iskrzyczyn w prestiżowych derbach ze Strażakiem Dębowiec.

Z impasu nie może wyrwać się tymczasem Orzeł Zabłocie. Kolejna przegrana i jej rozmiary budzić muszą niepokój sympatyków etatowego a-klasowicza. – Orzeł zdaje się być na równi pochyłej. Nie wygląda to najlepiej, ale też nie bierze się z przypadku, bo w Zabłociu problemy z frekwencją są znaczące. Potrzebne im przełamanie i to jak najszybsze – kontynuuje Zbigniew Brudny.

Wyniki 5. kolejki:
KS Nierodzim – Góral Istebna 1:0 (0:0)
Błyskawica Kończyce Wielkie – Olza Pogwizdów 3:0 (1:0)
Beskid Brenna – LKS Goleszów 1:3 (0:1)
Błękitni Pierściec – Victoria Hażlach 2:2 (0:1)
Iskra Iskrzyczyn – Strażak Dębowiec 0:0
Orzeł Zabłocie – LKS '99 Pruchna 1:7 (0:2)
LKS Kończyce Małe – LKS Rudnik 4:0 (2:0)

TABELA / TERMINARZ