W kiepskim stylu sezon rozpoczął Góral 1956 Żywiec. Przegrał na własnym boisku z Maksymilianem Cisiec 1:2. Skalka Cisiec Rywalizacji dwóch zespołów z Żywiecczyzny towarzyszył dodatkowy „smaczek”. W poprzednim sezonie grającym szkoleniowcem Maksymiliana był Krzysztof Bąk, który obecnie identyczną funkcję pełni w Góralu. – Nigdy przeciwko byłej drużynie nie gra się łatwo. Zawodnicy z Ciśca na pewno byli podwójnie zmotywowani. Muszę przyznać, że stanęli na wysokości zadania. Gratuluję rywalowi zwycięstwa – mówi trener Bąk.

Szkoleniowiec zespołu z Żywca nie miał po meczu powodów do satysfakcji. Jego podopieczni zaliczyli słabe zawody. – Posiadaliśmy optyczną przewagę, ale niewiele z niej wynikało. Wiedzieliśmy jak zagra przeciwnik, nie sprostaliśmy jednak zadaniu. Zaprezentowaliśmy się słabo, zabrakło maksymalnego zaangażowania – ocenia nasz rozmówca.

Bramki rozstrzygające losy meczu padły w pierwszym kwadransie drugiej połowy. Od 57. minuty Góral przegrywał 0:2. Szybko złapał kontakt, ale nie zdołał doprowadzić do wyrównania. Korekty personalne nie pomogły. – Cały zespół zagrał poniżej oczekiwań i możliwości. Zmiennicy nie odwrócili losów pojedynku. Czeka nas męska rozmowa oraz tydzień solidnej pracy – klaruje szkoleniowiec drużyny z Żywca, którego martwi nie tylko styl gry i porażka, ale także kontuzje Marcina Osmałka i Sebastiana Białasa. – Kadrę mamy wąską, każda absencja zawodnika z powodu urazu komplikuje naszą sytuację – podkreśla.

Plac gry w powodu kontuzji opuścił także debiutujący w seniorskim zespole Maksymiliana Tomasz Nowak. 19-latek na placu gry pojawił się po przerwie, zdobył bramkę na 0:2. W 79. minucie został zmieniony.