Atut własnego boiska
LKS Pruchna w niedzielne popołudnie gościła na własnym stadionie gości z Żabnicy. Przyjezdna Skałka była faworytem tej konfrontacji, ale przewagi na "papierze" udowodnić na boisku nie umiała.
- Było to wyrównane spotkanie. Lepiej rozpoczęli go gospodarze, którzy wykorzystali nasz błąd - obrazuje pierwsze minuty meczu kierownik Skałki, Leszek Kupczak. Już w 13. minucie Andrzej Nowakowski musiał wyciągać piłkę z siatki. Nonszalancko na środku boiska zachował się Jakub Denys, piłka trafiła pod nogi Adriana Mizi, który uderzeniem z bocznej strefy umieścił piłkę w siatce. Przed przerwą gospodarze kilkukrotnie mogli podwyższyć prowadzenie. Dobrze w bramce spisywał się jednak Nowakowski, który interwencjami w sytuacjach sam na sam ratował swój zespół. Nie próżnowała w akcjach ofensywnych także Skałka, ale w dogodnych okazjach zawodził Dominik Natanek.
W drugiej części meczu przyjezdni powinni doprowadzić do wyrównania. Ba! Powinni nawet prowadzić. Andrzeja Skrockiego dwukrotnie jednak ratowała poprzeczka. Wpierw po uderzeniu Dariusza Chowańca, a następnie Fabiana Śliwy. - Gdybyśmy strzelili chociaż jednego gola to mecz mógłby potoczyć się inaczej. Atakowaliśmy, ale nie potrafiliśmy przebić się przez dobrze zorganizowaną defensywę Pruchnej. Myślę, że nie zasłużyliśmy na porażkę, ale taki jest sport. Wracamy do domu bez punktów - dodał "kiero" drużyny z Żywiecczyzny.
LKS '99 Pruchna - Metal Skałka Żabnica 1:0 (1:0) 1:0 Mizia (13')
LKS Pruchna: Skrocki - J.Gabryś, Bednarek, Kowal, Kowalski (77' Wrzesiński), Pańta (90' Mencner), Wysiński, Mizia, Kunicki, Banot, Skoneczny (83' Brachaczek) Trener: Bednarek
Metal Skałka: Nowakowski - Węgrodzki, Dudka, Denys (46' Pękala), Kalamus, Drewniak (46' Śliwa), Kozak, Biegun, Kochutek (73' Karpeta), Chowaniec (80' Urbański), Natanek Trener: Kupczak