
Piłka nożna - A-klasa
Awansów niby nie ma, ale...
Pełną parą ruszają w ten weekend a-klasowe rozgrywki we wszystkich podokręgach. Najciekawsza z reguły rywalizacja o mistrzostwo wyjątkowo – przynajmniej w dwóch ligach – nie zapowiada się hitowo.
– Wszystko może się zdarzyć – powiedział nam wczoraj w STREFIE WYWIADU szkoleniowiec piłkarzy z Jaworza Tomasz Duleba. Owszem, w futbolu póki ostateczne rozstrzygnięcia nie zapadną nie można być do końca niczego pewnym. Ale trudno z drugiej strony wyobrazić sobie, że przewyższający piłkarskim potencjałem lider bielskiej serie A straci na wiosnę 13-punktową (!) przewagę. Konkurenci będą się potykać, więc nawet Czarni mogą. A mimo szacunku dla pełnej stawki uczestników rozgrywek na tym poziomie dla części ligowców pokonanie jaworzan brzmi niczym wyzwanie z gatunku science-fiction.
– To nie będzie łatwa runda – to z kolei dzisiejsze słowa Sławomira Macheja, opiekuna piłkarzy z Puńcowa, liderujących zmaganiom A-klasy w podokręgu skoczowskim. Tu sprawa wygląda nieco inaczej. Tempo z „okręgówką” istotnie – przynajmniej dając temu głośno wyraz – witać się nie może. Bo „dwójka” Beskidu traci tylko jeden punkt i teoretycznie szyki faworytowi pokrzyżować może. Pytanie – czy chce? Już wyjaśniamy.
– Chcemy, aby w rozgrywkach seniorów jak najwięcej grali nasi utalentowani chłopcy, bo dla nich to świetna okazja na zebranie cennych doświadczeń. Cel awansu? Nie ma takiego – komentuje ideę skoczowskich rezerw prezes klubu Ryszard Klaczak. Odpowiedź może i nie jest jednoznaczna, bo przecież w większości młodzi piłkarze mogą wspiąć się na wyżyny i „papierowego” faworyta zdystansować. Ale realność takiej sytuacji, nie odbierając nikomu szans i nadziei, wypadałoby włożyć między bajki. Tym bardziej, że w coraz mniejszym stopniu w miarę upływu kolejek rezerwy Beskidu będą posiłkowały się zawodnikami z IV-ligowej „jedynki”. Ot więc, awansu niby i w Jaworzu, i w Puńcowie jeszcze nie ma, ale... szampany zamówione już zostały.
Na Żywiecczyźnie tymczasem istotnie może „iskrzyć”. Orzeł Łękawica przystępuje do rundy rewanżowej z zapasem 4 „oczek”. Podhalanka z Milówki swoją „zaległą” inaugurację zaliczyła zwycięsko, ale grę poprawić musi, by marzyć o lidze okręgowej. Orłowi jeszcze gratulacji nie składamy.
– To nie będzie łatwa runda – to z kolei dzisiejsze słowa Sławomira Macheja, opiekuna piłkarzy z Puńcowa, liderujących zmaganiom A-klasy w podokręgu skoczowskim. Tu sprawa wygląda nieco inaczej. Tempo z „okręgówką” istotnie – przynajmniej dając temu głośno wyraz – witać się nie może. Bo „dwójka” Beskidu traci tylko jeden punkt i teoretycznie szyki faworytowi pokrzyżować może. Pytanie – czy chce? Już wyjaśniamy.
– Chcemy, aby w rozgrywkach seniorów jak najwięcej grali nasi utalentowani chłopcy, bo dla nich to świetna okazja na zebranie cennych doświadczeń. Cel awansu? Nie ma takiego – komentuje ideę skoczowskich rezerw prezes klubu Ryszard Klaczak. Odpowiedź może i nie jest jednoznaczna, bo przecież w większości młodzi piłkarze mogą wspiąć się na wyżyny i „papierowego” faworyta zdystansować. Ale realność takiej sytuacji, nie odbierając nikomu szans i nadziei, wypadałoby włożyć między bajki. Tym bardziej, że w coraz mniejszym stopniu w miarę upływu kolejek rezerwy Beskidu będą posiłkowały się zawodnikami z IV-ligowej „jedynki”. Ot więc, awansu niby i w Jaworzu, i w Puńcowie jeszcze nie ma, ale... szampany zamówione już zostały.
Na Żywiecczyźnie tymczasem istotnie może „iskrzyć”. Orzeł Łękawica przystępuje do rundy rewanżowej z zapasem 4 „oczek”. Podhalanka z Milówki swoją „zaległą” inaugurację zaliczyła zwycięsko, ale grę poprawić musi, by marzyć o lidze okręgowej. Orłowi jeszcze gratulacji nie składamy.