Siatkówka - I liga
BBTS (znów) bez awansu?
Apetyty włodarzy i siatkarzy BBTS-u związane z powrotem do Plus Ligi ponownie mogą zostać odłożone w czasie co najmniej o rok.
Już niebawem, w obliczu coraz trudniejszej sytuacji związanej z zagrożeniem epidemiologicznym, zapaść może decyzja o przedwczesnym zakończeniu rozgrywek I-ligowych. Niemal przesądzone wydaje się w takim przypadku, że jako ostateczne uznane zostaną rozstrzygnięcia na obecnym etapie. A te nie pozostawiają żadnych wątpliwości, która drużyna na miejsce w Plus Lidze w kolejnym sezonie najbardziej zasłużyła. W 26 meczach nyska Stal pod wodzą eks-trenera BBTS-u Krzysztofa Stelmacha zgromadziła aż 67 punktów, bilans bielszczan to w porównaniu do lidera stawki ledwie 53 „oczka”...
W pierwszej kolejności powodów ewentualnego braku awansu, gdy w istocie I liga finiszuje bez rywalizacji w fazie play-off, należy upatrywać w kiepskiej postawie bielskiej drużyny na wstępie sezonu. Pod wodzą Pawła Gradowskiego zawodnicy BBTS-u grali bardzo słabo, sytuując się po kilku porażkach w dolnej połowie tabeli. Zmiana na trenerskim stołku i pojawienie się pod Dębowcem doświadczonego Harry Brokkinga wpłynęły pozytywnie na oblicze zespołu, który złapał wysoką formę i wspiął się nawet na pozycję I-ligowego wicelidera. O odrobieniu dystansu do regularnie punktującej Stali mowy być już w każdym razie nie mogło.
Przypomnieć warto, że w ubiegłym sezonie BBTS batalię o rychły awans do elity przegrał już na samym wstępie play-off, ulegając gładko późniejszemu triumfatorowi ligi Ślepskowi Suwałki. Duże rozczarowanie końcowym rezultatem nie przeszkodziło władzom miasto w kontynuowaniu znaczącego poziomu wsparcia dla klubu. – Jeżeli będziemy finansować działania klubu, to szansa na powrót do Plus Ligi jest. Natomiast w momencie, gdy tego wsparcia nie będzie, to szanse maleją do zera – mówił nam niemal dokładnie przed rokiem Roman Matyja jako przewodniczący komisji budżetu, strategii i rozwoju gospodarczego.
I tym razem, w razie finalnego niepowodzenia misji BBTS-u, pytanie o wysokość środków, jakie płynie ze strony samorządu na bielski klub stanie się jak najbardziej zasadne.
W pierwszej kolejności powodów ewentualnego braku awansu, gdy w istocie I liga finiszuje bez rywalizacji w fazie play-off, należy upatrywać w kiepskiej postawie bielskiej drużyny na wstępie sezonu. Pod wodzą Pawła Gradowskiego zawodnicy BBTS-u grali bardzo słabo, sytuując się po kilku porażkach w dolnej połowie tabeli. Zmiana na trenerskim stołku i pojawienie się pod Dębowcem doświadczonego Harry Brokkinga wpłynęły pozytywnie na oblicze zespołu, który złapał wysoką formę i wspiął się nawet na pozycję I-ligowego wicelidera. O odrobieniu dystansu do regularnie punktującej Stali mowy być już w każdym razie nie mogło.
Przypomnieć warto, że w ubiegłym sezonie BBTS batalię o rychły awans do elity przegrał już na samym wstępie play-off, ulegając gładko późniejszemu triumfatorowi ligi Ślepskowi Suwałki. Duże rozczarowanie końcowym rezultatem nie przeszkodziło władzom miasto w kontynuowaniu znaczącego poziomu wsparcia dla klubu. – Jeżeli będziemy finansować działania klubu, to szansa na powrót do Plus Ligi jest. Natomiast w momencie, gdy tego wsparcia nie będzie, to szanse maleją do zera – mówił nam niemal dokładnie przed rokiem Roman Matyja jako przewodniczący komisji budżetu, strategii i rozwoju gospodarczego.
I tym razem, w razie finalnego niepowodzenia misji BBTS-u, pytanie o wysokość środków, jakie płynie ze strony samorządu na bielski klub stanie się jak najbardziej zasadne.